Burzom oddaje swój chryzmat królewski,
Wiatrom powierza swe myśli i bóle...
GALLUS (zcicha).
Może jest w Rzymie?
ARCYBISKUP.
Tak mówisz?... Mój synu,
Złóż pióro twoje: tyś nie dorósł jeszcze
Do dziejopisa. Wiem, żeś szukał wszędzie
Śladów po Bolku — tych, co pamiętali
Rok siedmdziesiąty dziewiąty; pytałeś
Wszystkich ciekawie, kogo dopaść mogłeś...
I z opowiadań, ze zwierzeń, z półsłówek,
Jakżeś mógł wynieść takie przekonanie,
Że Bolko może pokutę odprawić?
Że jest jej winien? Że tylko w piotrowym
Progu rozgrzeszy go obca mu ręka,
Nie naród własny?
GALLUS (bierze księgę).
Posłuchaj, mój ojcze;
Takem napisał: „Z powodu zaś czego
„Musiał Bolesław król z Polski ustąpić,
„Długoby o tem mówić trzeba było.
„Nadmienię tylko, że, jak chrześcijanin,
„Nie był powinien mścić się na żywocie
„Chrześcijanina, chociażby za zbrodnię.
„Nie miał słuszności Bolesław, skazując
„Na rozsiekanie biskupa za zdradę,
„Bo zbrodnię jedną drugą zbrodnią karał.
„Nie uniewinniam, ni biskupa zdrajcy,
„Ni króla, zdrady okrutnie mszczącego“.
Mamże co zmienić?
ARCYBISKUP.
Zostaw tak, mój synu.
Potomność pojmie, uniewinni króla
I nie potępi świętego biskupa.
A ty pisz dalej, na pociechę naszą,
Na chwałę Boga i miłej ojczyźnie.