Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/67

Ta strona została przepisana.

Mojemu istnieniu. Ale nie obawiaj się o siebie! Ty bowiem pozostaniesz zawsze przedstawicielem nieomylnej i wzniosłej sprawiedliwości, bez której żyć niepodobna. Ci nawet, którzy chełpić się będą, że w nic nie wierzą, oburzą się, jeżeli jaki warjat zechce wątpić o twojej nieomylności. A jeżeli przypadkiem popełnisz omyłki, które ludzie przypłacą utratą życia lub wolności, większość zatrze sprawę, powołując się na powagę sprawy osądzonej.
Przystąpił z kolei drugi syn Ewy. Był to chłopak smagły, o wyrazie jowialnym i śmiałym, czaszce spiczastej, wydatnej szczęce i odstających uszach. W prawem ręku nosił stale laskę, którą okładał swoich braci. Przy stole wydzierał im ich cząstki, grożąc kijem w razie oporu. Doszedłszy na odległość kilku kroków, stanął wyprostowany, z rękami na „baczność“, oczy utkwił w Panu, jak dobrze wytresowany żołnierz niemiecki.
— Ty — rzekł Pan — będziesz żołnierzem — bohaterem. Poprowadzisz swoich bliźnich na rzeź tak samo, jak rzeźnik stado baranów, a wszyscy podziwiać i wychwalać cię będą, nie wyłączając tych, którzy pod twojem dowództwem stali się kalekami. Będziesz bowiem posiadał talizman, zapewniający ci nietykalność. Fetyszem tym będą wyrazy: „Sława! Honor! Ojczyzna! Sztandar!“ Dla ludzi zwyczajnych istnieć będą niewzruszone prawa społeczne lub religijne: „nie zabijaj! nie kradnij! kochaj bliźniego jak siebie samego!“. Ciebie, półboga, prawa te nie obowiązują. Jeżeli człowiek zwykły zabije, będzie jako zbrodniarz karany śmiercią lub więzieniem. Ty, przeciwnie, będziesz tem bardziej wielbiony, im więcej zabijesz ludzi, a tłum, ujrzawszy cię, zbroczonego krwią ludzką, w uniesieniu wołać będzie: „Cześć bohaterowi!“
Jeżeli zapragniesz zagarnąć kraj jakiś, przedewszystkiem zajmiesz go gwałtem i wytępisz tych wszystkich, którzy zechcą ci się opierać, powołując się