Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
13

— Spodziewam się jednak że na tym objedzie innych oprócz nas kobiet nie będzie? rzekła lady Bareacreas zastanawiając się nieco nad tem zaproszeniem tak lekkomyślnie wypowiedzianem i przyjętem.
— Wielki Boże! Czy mama myśli że ośmieliłby się przyprowadzić swoją żonę? zawołała lady Bjanka, która poprzedniej nocy porwana wirem walcowym opierała główkę na ramieniu Jerzego. Mniejsza tam o męża — ależ żona!
— Żona? Tylko co się ożenił. O ilem słyszał śliczna podobno kobieta — wtrącił stary hrabia.
— Daj pokój, Bjanko! — odparła matka. Kiedy twój ojciec idzie — to i my pójść możemy — a zresztą w Anglji nie będziemy ich znać więcej — uważasz, moje dziecię?
Dystyngowane te osoby, powziąwszy takie postanowienie, przyjęły najchętniej obiad ofiarowany im w Brukseli przez Jerzego który dosyć drogo ten zaszczyt opłacić musiał. Jednakże dla zachowania swojej godności, żonę jego traktowały z góry i nie dozwoliły jej mieszać się do rozmowy. Damy angielskie wielkiego świata celują tonem pogardliwym, jaki umieją przybierać względem niższych w ich mniemaniu osób.
Woreczek Jerzego nie mało ucierpiał z powodu tego objadu, biedna Amelja spędziła smutny wieczór w miodowym miesiącu. W liście do matki opisała z goryczą obejście się lady Bareacres, która podczas obiadu umyślnie jej nie odpowiadała; lady Bjanka zaś lornetowała ją ciekawie; Dobbina aż rozgniewała imponująca mina milorda, który wstając od stołu i rzu-