i że mężowie ich nie ponieśli najmniejszego nawet zadraśnięcia. Amelja w uniesieniu radości rzuciła się na szyję przyjaciółki, uściskała ją serdecznie a następnie padła na kolana, wznosząc serce do Boga i dzięki składając Wszechmocnemu że jej ukochanego Jerzego zachował przy życiu.
Żaden lekarz pod słońcem nie zdołałby przynieść tej kobiecie w jej rozdrażnieniu nerwowem ulgi tak skutecznej jak ta, którą jej traf sprowadził. Przy pomocy majorowej pielęgnowała rannego i usiłowała mu osłodzić dotkliwe cierpienia; mając więc ciągłe, poniekąd przymusowe zajęcie, zapominała chwilowo o niepokoju i obawie — gorączkowa jej ruchliwość inny przybrała kierunek.
Chorąży opowiadał z prostotą żołnierską wypadki dnia owego i waleczne czyny kolegów pułkowych. Wycierpieli ogromnie. Zabito pod majorem konia kiedy pułk wytrzymał szarżę ułanów. Wszyscy już mniemali że poczciwy major zginął i że go Dobbin zastąpi. Na punkcie zborowym zobaczyli jednak majora, siedzącego spokojnie na trupie Pyrama i szukającego pociechy w buteleczce oplatanej. Kapitan Osborne zarąbał ułana, który zranił chorążego.
Przy tym szczególe Amelja zbladła tak przeraźliwie, że pani majorowa musiała dać znak rannemu, aby przestał wspominać o Jerzym. Stubble dodał że przed wieczorem kapitan Dobbin, chociaż sam ranny, wziął go na ręce i zaniósł do ambulansu, zkąd furgonem przy był do Brukseli.
Kapitan obiecał dwa luidory woźnicy by zawiózł
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.
92