Milczała, nie dając oznak gniewu ani żalu. Nie należała do tych, co dziwią się czemukolwiek na świecie, ani do tych, co chowają urazę za porażkę. Wacław był tak piękny w tej chwili, z oczyma płonącemi szlachetnem oburzeniem, iż rozumiała dobrze, jak trudno go się było wyrzec i nie mogła Reginie tego brać za złe. Pobita przecież na razie, nie dawała za wygraną, przeciwnie, gotowała się do odwetu; rachowała na czas, na powolne działanie doświadczenia i rozsądku, które mogło zniweczyć jeszcze sercowe porozumienie młodej pary.
Miała też prawo rachować na nie tem śmielej, że przysięgi i postanowienia młodej pary pozostawały dotąd w sferze idealnej, że oboje ani jednem słowem nie zaczepiali o praktyczne trudności, o których nie mieli jeszcze jasnego pojęcia.
Niespodzianie jednak Regina zwróciła się do niej. Twarz jej zachowała poważny,
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/191
Ta strona została skorygowana.
185