Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/312

Ta strona została skorygowana.
306

— Jakto! — zapytał już zupełnie zgóry, z odcieniem najwyższego podziwu — chciałbyś żyć z pióra? Sądzisz więc, że to rzecz łatwa, że to każdy potrafi?
Wacław wierzył dotąd przysłowiu, że święci garnków nie lepią, ale spojrzenie Edwarda przekonywało go dowodnie, że się mylił, a nawet o tem, że on, Edward, ulepiony był zupełnie z innej gliny, niż reszta śmiertelników.
— Ja nie wiem — wyrzekł mimowolnie zmieszany — nie wiem czy mam talent. Przedtem „drukowano mnie“ i chwalono, sądziłem więc, że przy wprawie, pracy...
— Wszystko się zdaje łatwem — przerwał szyderczo Edward — kiedy kto nie pojmuje zadania, jakiego się dotyka. Dziennikarstwo, to najwyższa potęga dziewiętnastego wieku; od nas zależą losy narodów i pojedyńczych jednostek, my tworzymy i burzymy sławy, my dajemy po-