zażyłości z matką i jej otoczeniem; a przytem świat cały sławił jego uczynność i bezinteresowność. Pan Euzebiusz zajmował ważne stanowisko przy zarządzie jednej z kolei i było mu niezmiernie łatwo pomieścić w Wacława swojem biurze.
Miał on do niego zaufanie, jakie dają dawne stosunki; znał go od dzieciństwa, bywał w jego domu, z córkami tańczył na wszystkich wieczorkach karnawałowych od lat kilku, mógł specyalnie rachować na poparcie średniej z nich, panny Zofii, bardzo dowcipnej brunetki, o parę lat zaledwie od niego młodszej, którą nawet w dzieciństwie żartobliwie żoną nazywał, a kto wie, gdyby był chciał... Ale on o tem ani myślał, a z pewnością i panna Zofia nie myślała także, przeciwnie, była powiernicą jego miłości dla Reginy i z tego powodu nawet od czasu zaręczyn bywał u państwa Euzebiuszów częściej, niż gdziekolwiek indziej. Słowem Wacław miał
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/346
Ta strona została skorygowana.
340