Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/37

Ta strona została skorygowana.
31

Młoda dziewczyna pochwyciła je ciekawie; ale gdy odczytała napis, zatrzymała na nim wzrok z widocznem wzruszeniem.
— Jaka mama dobra! — Szepnęła. — Jak ja ją kocham!
Nie chodziło jej wcale o zawartość pudełka; daleko milszymi od darów były dla niej serdeczne wyrazy. Spoglądając na nie, leniwo rozplątywała niebieską opasującą je wstążeczkę. Na wierzchu była blado-niebieska chusteczka, staranną wykonana ręką, jedno z tych arcydzieł kobiecej cierpliwości, którym czasem panie w późniejszym wieku poświęcają czas swój cały.
Pani Julska była mistrzynią w tego rodzaju robotach, a miękka ciepła, lekka chusteczka zdawała się świadczyć, iż robiąc ją, każdej chwili miała na myśli zdrowie i wygodę przyszłej synowej.
— Ach jaka śliczna! — wołała rozrzewniona Regina — jaka mama dobra!