teraz rozpierając się w fotelu, jak człowiek który ma do tego najwyższe prawo.
— A ja roboty usilnej potrzebuję i pracownika zawsze znajdę.
Wmiarę jak mówił, słowa jego brzmiały coraz fałszywiej w uszach Wacława, występowały w nich coraz wyraźniej pierwiastki szorstkości, ukryte pod gładką i poprawną powierzchownośsią światowego człowieka. W słowach jego przecież była prawda, której lekceważyć nie mógł, prawda którą wypowiadano mu ze stron wszystkich, na rozmaity sposób. Był to sens moralny rad matki, panny Teodozyi i pana Euzebiusza. Bankier nie powiedział mu nic nowego, nadał tylko odpowiedzi formę konkretną. Gdyby Wacław był ją usłyszał poprzednio, byłby się oburzył całą siłą swej dumy; teraz jednak nawykł do wielu rzeczy, nieznanych sobie, i przeciwnie, uczuł pewną ulgę, że wszystko jasno wypowiedziane zostało.
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/387
Ta strona została skorygowana.
381