Kobieta przechodziła się po nim z zadowoleniem, jak gdyby znalazła się w otoczeniu sobie właściwem, jak gdyby ziściły się wreszcie długo pieszczone jej marzenia.
Przyglądając się okiem znawczyni salonowi, przyszła do przekonania, że brakuje jeszcze w jednym z rogów tego czegoś, coby zaokrąglało całość harmonijnie, i zastanawiała się nad ważnym problematem, czy potrzeba tu żardynierki z kwiatami, czy konsoli z jakim ładnym sprzętem, czy wreszcie pięknego wazonu na wysokim postumencie? Przywołała do rady tapicera, właściciela eleganckiej firmy, który właśnie przyszedł doglądać roboty i chociaż wazon był rzeczą najkosztowniejszą, zdecydowała się na niego.
Widocznie więc wyrazy „chcieć a nie módz,“ które z taką goryczą wypowiedziała przed siostrzenicą męża, nie miały tutaj swego zastosowania.
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/81
Ta strona została skorygowana.
75