Nie zwrócił żadnej uwagi na zgromadzony żeński personal. Znał doskonale specyalny gatunek żeński, zwany kobietą teatralną, wiedział, że zwykła ciekawość niewieścia tutaj podniesioną była do potęgi zazdrością.
— Hm! — mruknął tylko w zwykły sobie sposób — na próbę to ich zwołać nie można, a tutaj... No, no, do roboty!
Główną rolę Beneta grał sam dyrektor, pan Bulikowski był pułkownikiem, żółty amant Zdzisławem. W razach, kiedy występował dyrektor, reżyserstwo spadało na komika. Wziął więc książkę w rękę i rozpoczęła się próba.
Regina nie odrazu wchodziła na scenę. Słuchała, a w miarę jak słuchała, zrozumiała tysiączne szczegóły wykończonej gry, na które nigdy dawniej, będąc w teatrze, nie zwróciła uwagi. Po raz pierwszy sztuka odsłaniała jej swoje tajemnice. Dyrektor był wielkim artystą, a żółty
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/144
Ta strona została skorygowana.
134