Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/189

Ta strona została skorygowana.
179

Od czasu jak przyjechała tutaj, nie miała listu od niego i to podwajało jej niepokój. Czy dowiedział się o jej hazardownym kroku? Czy go potępiał? Na drodze którą kroczyła, musiała zwyciężyć koniecznie i zajaśnieć jako gwiazda pierwszej wielkości, aby zmyć upokorzenia chwil pierwszych, aby zapomniano lub nie śmiano przypuścić nawet, że przez nie przechodziła.
Teraz jednak łudzić się nie mogła, wiedziała że do tego stanowiska, o jakiem marzyła niebacznie, brakowało jej niezmiernie wiele, ale czuła także iż osiągnąć by je mogła, gdyby miała czas i pomoc ku temu.
Czas i pomoc!... Zdawało jej się, że było to coś na kształt owego punktu oparcia, którego szukał Archimedes, ażeby świat z posad poruszyć. Czas i pomoc, czyż mogła na nie rachować? Och! gdyby teraz mogła zasięgnąć rady jakiejbądź przy-