Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/343

Ta strona została skorygowana.
333

Uśmiechnęła się znowu, ale tym razem uśmiech jej pozbył się zwątpienia i rozjaśnił twarz całą promieniem szczęścia.
— Och! — wyrzekła — pragnienia nasze były szalone, jak my sami, gdy szliśmy w świat każde w swoją stronę, nie mając o nim pojęcia.
— A dziś, Regino?...
— Dziś ja poprzestaję na tem, co zdobyć potrafię; to cała moja duma!
— Przecież tylu innych zdobyło więcej od nas! — zawołał z odcieniem oburzenia.
Ujęła rękę jego miękką i silną dłonią.
— Czyż tak być nie powinno? — szepnęła — Czyśmy zaprzedali się duszą i ciałem zdobyciu przyszłości? Czy było to naszem marzeniem i celem jedynym? Bądźmy sprawiedliwi, Wacławie: poświęcaliśmy czas swój i zdolności, ale nie zasady i uczucia. Niedziw więc, żeśmy osiągnęli mało. Ja zrorumiałem to oddawna i ty zrozumiałeś to także w dniu, gdyś nie