leżeć do tego świata, który już pozostawił poza sobą w życiu, a który teraz zdawał mu się zasuwać w jakąś dal niedościgłą.
Nie miał siły ruszyć się: poczucie niewypowiedzianego znużenia obezwładniło go, czyniło niezdolnym do porządnego zebrania myśli. Toczył nieustanną walkę sam z sobą, ze wszystkimi instynktami i nawyknieniami dawnego człowieka.
Tymczasem przeminęła zwykła obiadowa godzina; ale Wacław na to nie zważał, a fizyczne uczucie głodu nie przypomniało mu spóźnionej pory. Dopiero gdy ogród pomało zapełniać się zaczął, powstał i poszedł do domu, lękając się nadewszystko spotkania jakiej znajomej twarzy.
W domu panował niepokój. Wacław zwykle pamiętał o nawyknieniach matki, i jako dobrze wychowany syn, nie spóźniał się nigdy, a jeśli zaszła kiedy w tym względzie niespodziana przeszkoda, nie omieszkał nigdy uwiadomić matki, bo wie-
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/35
Ta strona została skorygowana.
25