charakter świetnych złudzeń, w miarę jak przyoblekały się szarem kolorytem zwątpienia, czoło jej bladło i coraz bardziej pochylało się ku ziemi, brzemienne niespokojną myślą. Coraz częściej zdarzało jej się słuchać nie słysząc, patrzeć nie widząc, a głuche wrzenie piersi i bunty rozsadzające jej czaszkę, wybijały czasami rumieńcem nagłym na matowe policzki, gorącym koralem na wargi zbladłe, lub jakaś błyskawicą zewnętrzną, która na moment ożywiała przygnębioną postać.
Widocznie w takich chwilach Regina prostowała się jak szermierz przed walką, zaglądała w oczy jakimś tajemniczym niebezpieczeństwom, rzucała lub przyjmowała wyzwanie jakieś. Ale coby to było za wyzwanie lub niebezpieczeństwo, odgadnąć było niepodobna.
Z pewnością jednak, gdy wzrok jej, mijając otaczające przedmioty, zatapiał się w dal mglistą, myśl przebywała bardzo
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/59
Ta strona została skorygowana.
49