Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/99

Ta strona została przepisana.

samém ujściem doliny Kościeliskiéj drogą prowadzącą, z Zakopanego do Witowa. Część téj kotliny na południe od pomienionéj drogi jest piękną trawiastą równinką, tworzącą wniście do doliny Kościeliskiéj, od wschodu i zachodu lesistemi objętą czubami, zwężającą się ku południu. Bok wschodni, jak namieniono, tworzy ramię Jaworzynki, w boku zachodnim widać trzy czuby lasem porosłe, Kopkami zwane. Po krańcu wschodnim prowadzi droga, na krawędzi zachodniéj płynie między smrekami potok kościeliski, którego sporą część puszczono na tracze. W pobliżu traczów i tuż przy drodze do Witowa jest leśniczówka. Jeden z tych traczów wybudowano za byłych właścicieli Zakopanego, teraz wybudowano drugi. Dzierżą je żydzi orawscy, dwór zakopiański dostarcza pewnéj liczby tramów, deski wywożą do Węgier. Mówiono, że do pierwszego tracza przyszli żydzi skutkiem pożyczki zaciągnionéj przez byłych właścicieli na pokrycie wydatków połączonych z festynem urządzonym przy odsłonięciu ostatniego z kilku pomników wzniesionych koło dworu zakopiańskiego arcyksiążętom austrjackim jako członkom panującéj rodziny. Przy Morskiém Oku znajdował się także pomnik postawiony na cześć jednego z byłych gubernatorów Galicji. W roku 1848 rozbito go i utopiono w Morskiém Oku. Były o to jakieś dochodzenia i złożono winę na robotników przy kuźnicach w Jaworzynie spiskiéj, jakoby ci pomnik ten byli ukradli. I cóż za powód do wznoszenia tutaj rzeczonych popiersi? Otóż były to stopnie i grzędy do wlezienia do herbarza, gdyby zmartwychwstał Paprocki, Niesiecki lub jaki kuzyn ich. Figle te,