Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/101

Ta strona została uwierzytelniona.

brał na swój okręt, żeby ich odwieźć do Adenu. I tak natłoczeni na pokładzie małego okrętu dostaliśmy się do Adenu, gdzie z niespokojnością oczekiwano już wiadomości o naszem przebyciu do Suezu. Pierwszy odpływający okręt indyjski musiał na wyraźny rozkaz gubernatora zabrać wszystkich niemal rozbitków, pomimo, że był już prawie pełen. Ale chętnie znosiliśmy niewygody tej podróży, również jak i dalszej drogi z Aleksandryi do Marsylii i dziękowaliśmy Bogu, że uniknęliśmy tragicznej śmierci na bezludnej koralowej wyspie.
Ani w Kairze, ani w Aleksandryi nie mogliśmy uzupełnić rażących braków w naszej toalecie. Z rozbiciem okrętu wszystkie nasze kufry poszły na dno, a prawie wszystkim brakowało też i pieniędzy. Dopiero w Paryżu (prosto tam zdążaliśmy) mogliśmy się ekwipować. Musieliśmy wszyscy jechać na Marsylię, ponieważ w Tryeście port był blokowany, a droga na Włochy również była niemożliwa z powodu wojny, toczącej się w Lombardyi. Wiadomości o wypowiedzeniu wojny przez Francyę i o śmierci Aleksandra Humboldta doszły mnie w czasie zakładania kabli w morzu Czerwonem. A wieści o późniejszych, tak ważnych wypadkach politycznych, przychodziły już drogą telegraficzną, tak, żeśmy o wszystkiem byli powiadomieni, co się działo w Europie.
Linia indyjska została po roku przedłużona z Adenu do Kurrachee, przyczem W. Meyer objął kierownictwo nad robotami elektrycznemi. Niestety, linia ta niedługo była zdatna do użytku. Kable w morzu Czerwonem już w czasie przedłużania linii do Indyi wykazały wady izolacyi, które utrudniały korespondencyę. Nasi elektrotechnicy usunęli wprawdzie grubsze braki, ale występowały na jaw coraz to nowe, dość, że po roku cała linia była niezdatna do użytku, a to dlatego, że kable za-