Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

naukę: „Jak się gąsior zbliży, to tylko odważnie, idź prosto na niego i zwal go co sił tym kijem.” Tak się też stało. Zaledwieśmy otworzyli furtkę od podwórza, aż tu zbliża się gąsior z wyciągniętą szyją i syczy okrutnie... Siostra moja z krzykiem się zawróciła i ja wielką miałem ochotę pójść za nią — jednak poszedłem za radą ojca. Wprawdzie z zamkniętemi oczami, ale odważnie szedłem naprzód, wywijając kijem na wszystkie strony. I w samej rzeczy gąsior się przestraszył i gdacząc głośno, wpadł pomiędzy stado uciekających gęsi.
Dziwnie silne i trwałe wrażenie wywarło to pierwsze zwycięztwo na dziecinny mój umysł. Jeszcze dziś, niemal po 70 latach, wyraźnie stoją mi przed oczami wszystkie osoby i szczegóły, mające związek z tem pamiętnem zdarzeniem. Z niem także łączy się jedyne wspomnienie, jakie mam o rodzicach moich, gdy jeszcze byli młodzi. A jak że często w późniejszem mojem życiu owo zwycięztwo nad gąsiorem bezwiednie było mi bodźcem, aby przed grożącem niebezpieczeństwem nie ustępować, tylko odważnie stawić mu czoło.
Ojciec mój pochodził z rodziny, która za czasów wojny trzydziestoletniej osiedliła się na północnych stokach Harzu i przeważnie zajmowała się gospodarstwem rolnem i leśnem. Stare podanie, co prawda, odrzucone przez nowszych historyków rodzinnych, głosi, że praszczur nasz z bandami Tilly’ego przywędrował do Niemiec północnych, brał udział w oblężeniu Magdeburga i tam ocaliwszy z płomieni piękną córkę magdeburskiego obywatela, ożenił się z nią i osiedlił w górzystej okolicy Harzu.
Jak wszyscy Siemensowie, tak i mój ojciec szczycił się ze swego rodu i nam, dzieciom, często opowiadał o przodkach, którzy się czemś odznaczyli i doszli do wybitnych stanowisk.
Z tych zapamiętałem tylko dziadka mego, ojca piętnaściorga dzieci, z których ojciec mój był