Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

najmłodszem i jakiegoś radcę wojskowego Siemens’a, który zasiadał w radzie wolnego miasta Goslar’u. Dziadek mój dzierżawił majątki barona v. Grote u stóp Harzu i tam urodził się mój ojciec. Z jego wspomnień dziecinnych dwie następujące anekdoty zostały mi w żywej pamięci.
Będzie temu lat ze 120, gdy pewnego dnia na dworze barona von Grote niespodziewanie rozeszła się wieść, że król pruski Fryderyk II na drodze z Halberstadtu do Goslaru przejeżdżać będzie przez posiadłości barona. Stary baron, jak przystoi, wraz z synem swoim wyszedł na spotkanie potężnego sąsiada na czele całego kontyngensu wojskowego, składającego się z dwóch ludzi i w towarzystwie wasalów swoich, t. j. mego dziadka i jego synów, wszyscy konno, w odświętnych strojach. Gdy stary Fryc ze swoją świtą zbliżył się do granicy, baron ze swoim dworem podjechał na kilka kroków i według wszelkich form powitał go na „swojem terytoryum.” Król, który prawdopodobnie nie wiedział o istnieniu ościennego państwa, zdziwił się tem powitaniem, ale na ukłon odpowiedział ukłonem i zwracając się do swojej świty, rzekł: „Messieurs, voila deux souverains qui se rencontrent.” Nieraz z okazyi późniejszych wypadków politycznych stawał mi na pamięci ten obraz, a raczej karykatura średniowiecznych obyczajów.
Drugie zdarzenie nierównie bliżej dotknęło panującą rodzinę v. Grote’ów. Ojciec mój miał cztery siostry, z których jedna, Sabina, nadzwyczaj była piękna i ujmująca. Spostrzegł to wkrótce młody baron i ofiarował jej swoje serce i rękę. Nie wiem, jak się na to zapatrywał stary baron, ale u dziadka mego natrafił ten konkurent na stanowczy opór. Nie chciał, ażeby córka jego weszła w rodzinę, która nie będzie jej uważać za równą sobie; był bowiem najmocniej przekonany, że szczęście i błogosławieństwo boskie są wyłącznym udziałem