Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

maczył się natłokiem kandydatów i że przyjętych może być tylko czterech, którzy najlepiej zdadzą egzamin. Nakoniec uległ usilnym moim prośbom i obiecał przypuścić mnie do egzaminu, o ile król pruski zgodzi się na wstąpienie cudzoziemca do wojska pruskiego.
Egzamin wstępny naznaczony był na koniec października. Mając przed sobą trzy miesiące czasu na przygotowanie, powędrowałem dalej. Na północnych stokach Harzu znajdował się majątek jednego z braci mego ojca. Udałem się do niego i spędziłem parę tygodni w niezmiernie przyjemnem kółku rodzinnem; szczególniej wrażenie na mnie zrobiły dwie piękne i ujmujące córki. Z lubością przyjmowałem rady i uwagi, które robiły młodemu, nieokrzesanemu jeszcze kuzynkowi. Następnie wraz z kuzynem moim, Ludwikiem, udałem się do Halberstadt’u i tam na dobre zabrałem się do roboty.
Program egzaminu niepokoił mnie mocno. Oprócz matematyki, żądano historyi, geografii i języka francuzkiego, a przedmioty te w gimnazyzyum lubeckiem wykładane były nader pobieżnie. Niezmiernie było trudno w parę miesięcy braki te uzupełnić. Nie miałem także uwolnienia z wojska meklemburskiego, ani pozwolenia na wstąpienie do pruskiego. Stroskany i niespokojny, wyruszyłem w połowie października do Magdeburga, gdzie nie zastałem nawet listu i papierów, które z domu miały nadejść. Dopiero w sam dzień egzaminu, ku wielkiej mojej radości, zjawił się z niem i mój ojciec.
Egzamin zaraz pierwszego dnia wypadł dla mnie nadspodziewanie pomyślnie. W matematyce stałem stanowczo wyżej od wszystkich moich współzawodników. Historyę udało mi się szczęśliwie przebrnąć. W językach nowożytnych byłem słabszy, ale uwzględniono moją znajomość języków sta-