Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Ze zdwojonym zapałem oddałem się teraz studyom techniczno - naukowym, ale te o mało mi na złe nie wyszły. Słyszałem, że kuzyn mój, A. Siemens, także oficer artyleryi, ale w Hanowerze, z wielkiem powodzeniem robił próby nad zastąpieniem dotychczas używanych lontów armatnich innemi urządzeniami, lepiej działającemi. Uderzony doniosłością takiego wynalazku, postanowiłem na własną rękę robić doświadczenia w tym kierunku. Różne dotąd próbowane materyały palne, nie działały dosyć pewnie; wobec tego spróbowałem urządzić inne. Wziąłem w braku lepszego naczynia słoik od pomady z grubem dnem i przyrządziłem w nim mieszaninę złożoną z fosforu i chloranu potasu, a że mnie właśnie od tej roboty odwołano do mustry, przykryłem słoik starannie i postawiłem w chłodzie na oknie.
Powróciwszy, z pewnym niepokojem obejrzałem się za moim niebezpiecznym aparatem; na szczęście, stał nienaruszony na oknie. Ostrożnie się do niego zabrałem; ale zaledwie poruszyłem zanurzoną w masie zapałkę, przygotowaną do mieszania, w tej chwili nastąpił wybuch tak gwałtowny, że mi czapka z głowy zleciała, a co gorsza, zdruzgotane zostały wszystkie szyby i futryny do okien. Górna część porcelanowego słoika, roztarta na proch, rozprysnęła się po całym pokoju, a grube dno głęboko uwięzło w ławce od okna.
Pokazało się, że przyczyna tego niespodziewanego wybuchu była ta, że służący mój sprzątając pokój, wstawił słoik do pieca i dopiero po paru godzinach go wyjął i postawił napowrót na oknie. Dziwnym sposobem nie zostałem niebezpiecznie pokaleczony; dwa palce u lewej ręki miałem silnie pokaleczone i błonę bębenkową w prawem uchu rozdartą — lewe już od roku było uszkodzone przy strzelaniu. Na razie byłem więc zupełnie głuchy i nagle zobaczyłem drzwi otwarte i przed-