Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/53

Ta strona została uwierzytelniona.

z przerażeniem pomyślałem o moim biednym Fryderyku. Pobiegłem ku bramie i tam odetchnąłem, spotkawszy go całego i zdrowego. Minę wyszykował, bateryę ustawił na wale, drut zapalający połączył z jednym z biegunów bateryi, a drugi drut przymocował do gałęzi, żeby go mieć pod ręką w razie potrzeby. Chciał mnie o tem wszystkiem zawiadomić, gdy nastąpił wybuch; ciśnienie powietrza zrzuciło go z wału do wnętrza fortecy. Widocznie wiatr zerwał drut z drzewa i rzucił go na drugi biegun bateryi, czem spowodował wybuch. Nierównie gorzej miał się pozostawiony na straży żołnierz — leżał jak nieżywy; po godzinie dopiero przyszedł do siebie, krew mu szła z ust, nosa i uszów, i cały posiniał, ale po kilku dniach miał się dobrze.
Najdziwniejsze było mechaniczne działanie, a raczej skutki tego wybuchu, który uważać można za strzał z rury otwartej, nabitej pięcioma centnarami prochu. W całej fortecy ani jedna izba nie pozostała zamkniętą; ciśnienie powietrza wysadziło wszystkie drzwi i okna; szyby popękały w całej okolicy. Różnica ciśnienia w obrębie fortecy musiała wynosić co najmniej 1 atmosferę; inaczej nie mogłoby to na takiej odległości wywołać takich skutków.
Gdy powróciłem na plac, nie zastałem nikogo i zląkłem się, czy moi ludzie ze strachu się nie rozbiegli i nie pochowali w kąty. Ale ku wielkiej mojej radości, przekonałem się wnet, że wszyscy byli na swoich stanowiskach. Byli przekonani, że Duńczycy rozpoczęli oblężenie od rzucenia bomby.
Tymczasem Duńczycy odstąpili od swego zamiaru: okręty cofnęły się, a w dziennikach kopenhaskich wyczytaliśmy nazajutrz, że jedna z min, podłożonych pod fort, przypadkowo wybuchła i zniszczyła fortecę. W samej rzeczy, patrzącym z okrętów osobliwszy przedstawił się widok. Czerwoną dachówką kryte dachy fortecy wznosiły się ponad