Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/59

Ta strona została uwierzytelniona.

tury finansowej. W miarę, jak bezpośredni mój zwierzchnik, asesor, a później radca Nottebohm, obznajmiał się z przedmiotem, stan rzeczy się zmieniał. Wyznaczał mi ludzi, których do niczego nie mogłem używać, dawał rozporządzenia techniczne, które uważałem za szkodliwe, zresztą zachodziły pomiędzy nami spory i starcia, które mi zatruwały całą przyjemność mego zajęcia.
Oprócz tego coraz groźniej występowały słabe strony urządzeń, na które z powodów ekonomicznych zmuszony byłem się zgodzić. Wymagało to częstych i zręcznych reparacyj; a że do tego wyznaczano po większej części ludzi nieuzdolnionych i niedoświadczonych, wynikały ztąd nowe szkody, za które odpowiedzialnym czyniono mnie i mój system. Rząd chciał budować pospiesznie i tanio; wszystkie zmiany i ulepszenia, które proponowałem, odrzucano jako zbyt kosztowne i wymagające długiego czasu i wciąż trzymano się systemu prowizorycznego.
Tymczasem fabryka aparatów telegraficznych, którą założyłem do współki z przyjacielem moim Halske’m i gdzie zawarowałem sobie miejsce, rozwinęła się znakomicie dzięki doskonałemu kierownictwu Halske’go i już powszechne zyskała uznanie. Ogólnie już poznano wielką doniosłość telegrafu w życiu praktycznem, a przedewszystkiem postanowiły zarządy kolei żelaznych rozszerzyć zakres swojej działalności i podnieść sprawność ruchu, przeprowadzając linie telegraficzne dla wydziałów sygnalizacyi i korespondencyi. Ztąd wyłaniało się mnóstwo kwestyj naukowych i technicznych, do rozwiązania których czułem się powołanym. Nie wahałem się zatem w wyborze. W czerwcu r. 1849 podałem się do dymisyi z wojska i wkrótce potem złożyłem mój urząd kierownika technicznego telegrafów rządowych. Na to ostatnie stanowisko przed stawiłem przyjaciela mego, W. Meyer’a, który nominacyę tę otrzymał i porzucił służbę wojskową.