Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/81

Ta strona została uwierzytelniona.

posłańców na wszystkie strony. Tu rozpoczęła się między nami oryginalna rozmowa: Beelitz donosi, że znalazł się Żyd, który żąda 15 rubli od słupa. Odpowiedź: „Wyrzuć go za drzwi.” Beelitz telegrafuje: „Już go niema; drugi żąda 10 rubli.” Ja: „Wyrzuć go!” Beelitz: „Już. Współka żydowska żąda po 6 rubli.” Z nią weszliśmy w układy i dobiliśmy targu.
Dosyć, że po niesłychanych wysiłkach zdołaliśmy wolę cesarską spełnić przynajmniej w zasadniczych punktach. Linia telegraficzna do Perekopu była gotowa na czas oznaczony, a linia do Sewastopola dosyć wcześnie, aby o wzięciu fortecy można było telegraficznie donieść do Petersburga. Przeprowadzenie telegrafu na przestrzeni 200 kilometrów, w czasie wojny, przez drogi, zajęte transportami wojennemi, do oblężonej fortecy, było ciężkiem zadaniem, z której brat mój Karol i jego pomocnicy wywiązali się zaszczytnie. Finansowo był to interes nieświetny; pochłonął większą część zysków, osiągniętych z poprzednich naszych robót w Rosyi.
Po wydaniu wszystkich rozporządzeń miałem zamiar w lipcu powrócić do kraju. Żona moja spodziewała się bowiem powtórnego rozwiązania. Ku wielkiemu memu zdziwieniu, mimo kilkakrotnych moich nalegań, policya odmówiła mi wydania paszportu. Zwróciłem się do hr. Kleinmichel’a z zażaleniem, ale ten mi oświadczył, że nie mogę wyjechać, dopóki rozpoczęta linia do Sewastopola nie będzie zupełnie skończoną. Wszystkie moje prośby i protesty na nic się nie przydały. Hrabia nie cofnął rozkazu danego policyi, byłem więc „internowany” (jak tu mówią) w Petersburgu na nieograniczony czas.
Na szczęście, zjawił się w tym czasie w Petersburgu ks. pruski z misyą dyplomatyczną. Postanowiłem z okoliczności tej skorzystać, ażeby się wydostać z mojej półniewoli. Wyrobiłem sobie audyencyę u księcia przez jego pierwszego adjutanta,