Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/88

Ta strona została uwierzytelniona.

wy system przyrządów, który potem nazwany został „Systemem Czerwonego morza.”
Rezultat tych robót był nadspodziewanie świetny, sama zaś podróż obfitowała w zdarzenia interesujące.
W początku kwietnia wsiadłem na okręt w Tryeście i zaraz pierwszego dnia miałem sposobność podziwiać wspaniałe światło zodyakalne na wieczornem niebie. Uczeni spierali się wówczas i spierają się dziś jeszcze o przyczynę tego zjawiska. Przypuszczam, że racyę mają ci, podług których światło zodyakalne jest dowodem, że ponad strefą równikową znajduje się pierścieniowata warstwa powietrza nasyconego parą wodną, unosząca się w górę ze wzrastającą szybkością; pierścień ten unosi się jeszcze wyżej pod wpływem siły odśrodkowej. Zjawisko to zgadzało się w zupełności z rysunkami, podawanemi w podręcznikach fizyki i trwało blizko godzinę.
Po przyjemnej i spokojnej przeprawie, przy wspaniałej pogodzie wylądowaliśmy w Korfu; tu zatrzymaliśmy się kilka godzin, podczas których zdążyliśmy zwiedzić miasto i piękne jego okolice. Wyspy Jońskie należały wówczas do Anglii. Gdy po dłuższym przeciągu czasu powtórnie zwiedziłem Korfu, było już oddawna w ręku Greków; miasto wydało mi się zubożałe i podupadłe.
Pogoda sprzyjała nam wciąż; przepłynęliśmy tak bogate we wspomnienia morza Adryatyckie i Śródziemne; wylądowaliśmy w Aleksandryi i tylko co otwartą koleją żelazną pojechaliśmy do Kairu; tu zatrzymaliśmy się kilka dni, żeby okręt „Agamemnon,” wiozący kable, opłynąwszy przylądek Dobrej Nadziei, miał czas przybyć do Suezu. Skorzystałem ze sposobności dla obejrzenia miasta bogatego w historyczne wspomnienia; i mnie i moich inżynierów interesowało ono w najwyższym stopniu, jako punkt zetknięcia się dwóch cywilizacyj: europejskiej i azyatyckiej. 14 kwietnia zwiedziliśmy pi-