Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 011.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
PRZEDMOWA.

Z JEDNEGO STRUMIENIA. Jest to jeden z tych strumieni, którymi płynie życie ludzkie.
Bardzo rozmaitymi są te strumienie, którymi płynie życie ludzkie, bo z rozmaitością tak wielką, jak wielką jest pomysłowość natury, zaprawiają je coraz innymi składnikami rozmaite nieba, ziemie, plemienne dusze i losy.
Słyszę wołania: »Strumień ten jest mętny«.
Nie przeczę. Jest on mętnym, ponieważ jest ludzkim. Nic z tego, co jest ludzkiem, nie jest doskonale czystem. Z takiem zaklęciem przyszliśmy na świat wszyscy: osobniki i narody; bez wyjątku wszyscy. Gdybyśmy mieli odwracać oczy od wszystkiego, co jest mętnem, każdy z nas: osobnik, czy naród, musiałby przedewszystkiem odwrócić je od samego siebie. Wszystkie strumienie życia ludzkiego, wielkie i małe, szumne i ciche, te na górach, i te na dolinach, toczą w sobie męty.
To jedna prawda, w której, jak się zdaje, tkwi klucz do zagadki ciemnego nieszczęścia ludzkości. Ale obok niej istnieje prawda druga, wnosząca światło w ciemność, nadzieję w nieszczęście.
Jeżeli żaden strumień życia ludzkiego nie płynie czystym kryształem, to żaden również nie toczy na swych falach samych tylko mętów. W każdym, fale kryształowe pobłyskują ziarnkiem złota, odbiciem lazuru niebieskiego, perłą, lub nad perłę drogocenniejszą łzą.
Nie dostrzegać złota, lazuru, pereł, łez, dlatego, że z tych samych, co męty, podnoszą się nurtów, — rzecz nierozsądna i sprowadzająca straty ważne, lecz znowu zupełnie ludzka.
Tłum ludzki niedowidzi w ogóle, a nadewszystko niedowidzi rzeczy pięknych. Przyczyną tego mało spostrzeganą, bo głęboko na dnie natury ludzkiej utajoną, jest mnóstwem politur i polorów osłonięta, głucha i często samej siebie nieświadoma złość, która to, co