Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 047.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Do Polanówki! — krzyknął, wytrzeszczając oczy, Franek. — To mój rubel — ja mojemu panu list odniosę. Do Polanówki!
Jak szalony wybiegł z karczmy i potykając się, popędził za miasto.
Rzeczywiście tego dnia Chawa miała odnieść rekomendowany list do Polanówki. Przez szacunek dla dworu, który tak wspaniałomyślnie posłańców wynagradzał, postanowiła przybrać się niezwyczajnie. Właśnie wtedy, gdy Franek wybiegł z karczmy, ona wróciła do domu, aby zmienić ubranie. Starannie umyta, w nowej spódnicy i trzewikach, w czystym białym czepku, owinięta niebieską chustką, wyglądała tak pięknie, że w tej chwili można było zapomnieć o jej pracowitości, a pamiętać o urodzie. Zadowolona z siebie, pewna dobrego zarobku, ucałowała dzieci i wyszła.
Drogę do Polanówki obstąpiły z jednej strony wysokie, krzakami obrosłe góry, a z drugiej opasała Wisła. W połowie wszakże droga ta skręca się na wyniosłość i przebiega łożysko małego wąwozu. Chawa, wszedłszy w ten wąwóz, zauważyła leżącego przy gościńcu człowieka. Stary szynel, zniszczona skórzana czapka, ślady unurzania w błocie przypomniały jej Franka. Może to on — pomyślała. Przecież w biały dzień nie napadnie. Zbliżywszy się o kilkanaście kroków, nie wątpiła, że to był jej poprzednik w roznosicielskim urzędzie. Zmieszana tem spotkaniem, chciała obejść śpiącego, ale on widocznie ją spostrzegł, bo podniósł się i zaczął iść naprzeciw. Chawie strach ścisnął serce, ale postanowiła nie uciekać.
— A gdzie to? — spytał Franek ochrypłym głosem.
— Do Polanówki — odrzekła drżąc żydówka.
— Po co?
— Z listem.
— Oddawaj go zaraz!
— No, dlaczego — wołała żydówka — czy to do ciebie?
— Oddawaj! — ryknął Franek, porywając ją za gardło.