Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 183.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

która zachowała jeszcze trochę świeżości i barwy. Błękitne gwiazdki ze złotemi oczyma zdawały się łagodnie patrzeć na płaczącego chłopczynę...
Był raz wieczór jesienny i smutny. Za okienkiem izdebki Chaity po wązkiem podwórku, z żałosnem gwizdaniem przelatywały wichry, a gdy umilkły na chwilę, słychać było szmer deszczu, spadającego na kamienie bruku. Chaita leżała na łóżku, stękała i wzdychała. Wązki promień lampki migotał po twarzy śpiącego obok niej Chaimka, a ona w twarz tę wlepiła nieruchome oczy i, według zwyczaju swego, półgłosem do siebie mówiła:
— Oj! biedne, nieszczęśliwe ty moje dziecię, co z tobą stanie się, kiedy dusza moja rozwód weźmie z mojem ciałem! Co z tobą będzie, kiedy Przedwieczny zawoła duszę moją, aby szła ztąd i połączyła się w światłości jego z duszami matki mojej i ojca mego, męża mego Lejby i brata mego Abrahama, dwóch synów moich i kochanej córki mojej Małki? A co ja Małce mojej powiem, kiedy ona mię na tamtym świecie zapyta się: Matulu, co ty zrobiłaś z małym synkiem moim, Chaimkiem? czy ty zostawiłaś tam przy nim kogo, kto chleb w usta jego, a rozum w jego głowę wkładać będzie? Jak ona mię tak zapyta się, ja z wielkiego wstydu oczu na nią, na moją kochaną Małkę, podnieść nie będę mogła, i tylko cała łzami zaleję się, bo miłego synka jej, Chaimka, ja samego jednego na tym świecie zostawię... On tak mały i żadnej rady sobie dać jeszcze nie może... U niego ręce takie małe, że on sobie niemi nic nie zapracuje, a głowa taka głupia, że będzie go do złych rzeczy, do wielkich nieszczęść prowadzić! Oj! biedna, nieszczęśliwa głowa moja!...
Tak rozmyślała i wyrzekała Chaita. Wieczoru tego myślała o śmierci, bo na świecie smutno było i ciemno, wichry żałośnie jęczały, a ją bolały kości i bolała głowa, żółtą chustką owiązana, i koło serca tak się jej jakoś robiło boleśnie, iż myślała, że z ka-