Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 358.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

rodzic Szymszela. Woziwodą podobno czy drwalem. Jedni mi mówili tak, a drudzy inaczej; lecz wszyscy zgadzali się w twierdzeniu, że musiał być bardzo ubogim, skoro syn jego uczyć się zaczął w Talmud-torze, to jest w szkółce bezpłatnej. Co zaś do stopnia hierarchii, że wysokim on być musi, wnieść możemy z owych słów Szymszela samego, do żony powiedzianych: »ot, do czego ja doszedłem!« Człowiek, który wyrazy te wymawia z dumą i zadowoleniem, do czegoś ważnego i wysokiego dojść musiał. Szymszel posiada istotnie to stanowisko, które my wszyscy przywykliśmy uważać za wysokie i szacunek a nawet pewną wdzięczność u ludzi budzące, jest on bowiem... uczonym.
Zakłady naukowe, z których Szymszel uczoność swą zaczerpnął, nazywają się: Talmud-tora, Jeszybot i Bet-hamidrasz. Tworzą one stopnie zupełnie takie jak: szkółka elementarna, gimnazyum i akademia.
Nie wszyscy żydzi stopnie te przechodzą. Są tacy, którzy dla braku zdolności albo ochoty zatrzymują się na pierwszym albo na drugim; Szymszel nie zatrzymał się i przeszedł wszystkie. Co więcej, dosięgnąwszy na pierwszym ze stopni tych lat wieku swego dziesięciu, na drugim trzynastu, na trzecim osiemnastu, a w osiemnastym roku ożeniwszy się, nie przestał jeszcze się uczyć. Chodził do Bet-ha-midraszu i uczył się, siadywał wieczorami i nocami całemi w izbie swej, przy stole stojącym u okna i — uczył się.
Czego mianowicie uczył się? Religii swej, dziejów jej, niezmiernie licznych a subtelnych jej odcieni, metafizyki w niej zawartej i przyozdabiających ją podań, przypowieści, aksyomatów, legend, których część znaczna — czy uwierzycie państwo? — porównaną być może do pereł i kwiatów ludzkiej myśli. Szymszel więc jest — jakby to powiedzieć? — teologiem-metafizykiem, a w części też i dziejoznawcą, w tej części, która ściśle i bezpośrednio dotyczy dziejów ludu żydowskiego i wiary jego. Poza tą dziedziną