Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/058

Ta strona została skorygowana.

Ach, bo któż wagę tej straty obliczy,
I czyż śmierć swojej zna wielkość zdobyczy?
Wiedzą to jeno jaki to skarb — jaki,
Wdzięczne świstaki.

Utkwiwszy orli wzrok swój w Pizemje,
Wiedział on co się w Aragonie dzieje,
I rad dozierał hiszpańskiego prosa.
Nie swego nosa.

Wygłaszać sławę jego w czas daleki
Aere perennius będzie w wszystkie wieki
Lśniąca budowa jego — promienista
Karczma wieczysta!

O, posyp skroń Twą sierocą popiołem
Biedna Galicjo, i w proch uderz czołem,
A Ty Zatorze smętnym zapłacz rymem,
Wraz z Oświęcimem.

Ty zaś Krakowie, módl się, mój Ty drogi,
By jadąc w niebo, mógł krajowe drogi
Nieboszczyk mijać, bo by — o litości! —
Połamał kości! —

1875.


Obrady tego Sejmu były rzeczywiście nader jałowemi. Oprócz ustawy o ochronie świstaków i pożytecznych ptaków, nie pozostawił on po sobie żadnego spadku.