Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/062

Ta strona została skorygowana.

Ile razy Don Florianos
Splunie w wodnych nimf kołyskę,
Tyle razy Donna Klio
Na tablicy żłobi kréskę.

Ile razy Donna Klio
Głaz tablicy rylcem z’orze
Skrzypią osie wozu czasów
Nowe dziejom wstaje zorze.

Śledząc bacznie bieg tej pracy
Od podziwu ledwie dysze
Wszechświat patrząc; — faja bieży —
Don popluwa — Donna pisze.

— O uroku melancholji! —
Szepcze wszechświat — o Alseros!
O potęgo mrówczej pracy
O Florjanos y Błagieros! —


2.

Nagle ocknie się z zadumy
Don, i topiąc wzrok w niebiosa,
Wyjmie z torby „sztandar pracy“
I — z grandezzą utrze nosa.