Strona:Zbigniew Kamiński - Król puszty węgierskiej.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy zasiadł w namiocie, muzyka wojskowa wnet zagrała marsza Rakoczego. Tłum powitał ulubioną melodję oklaskami. Potem pandurzy usunęli tych wszystkich, którzy w powozach, na koniach, albo pieszo znajdowali się na torze wyścigowym, wzywając, aby zajęli miejsca, przeznaczone dla siebie.
— Zaraz się zacznie — rzekł pan Sądecki, wskazując żonie i synowi gromadkę konnych, wyjeżdżających z obszernego namiotu.
Byli to czykosi, którzy na rozległych pusztach pilnują tabuny koni półdzikich.
Puszta — jest to równina nieprzejrzana, miejscami pokryta piaskiem drobnym i ruchomym tak, że każdy powiew wiatru napełnia powietrze kłębami pyłu; gdzie zaś piasek osiądzie, tam marnieje wszelka roślinność. Gdzie niegdzie gromadzą się warstwy piasku tak głębokie, że ludzie, kopiący studnię, dobrać się nie mogą do twardego gruntu. Miejscami napotyka się wyschłe jeziorka, których dno jest okryte skorupą saletry lub sody. Bywają wszakże w puszcie i okolice stepowe. Tam budują swoje szałasy czykosi, doglądający koni, guljasi, pasący bydło rogate, juhasi, pasterze owiec i ganasi, hodujący nierogaciznę.
Wśród całego tego pasterskiego ludu czykosi cieszą się największem poważaniem. Oni też mieli popisywać się teraz końmi swemi i swoją zręcznością. Przyjemnie było spojrzeć na ich zuchowate postacie, smukłe, wichrami puszty wysuszone, twarze ogorzałe od słońca, ogniste, czarne oczy, ciemny, gęsty zarost, długie wąsy woskowane, na ich białe zęby, świadczące o czerstwem zdrowiu, na ich potężne mięśnie, przekonywające o ich niepospolitej sile.
Na tę uroczystość przywdziali strój świąteczny: głowę zdobił niski, okrągły kołpaczek albo czapeczka z miękkiej skóry; wyszywana kamizelka, otwarta na piersiach, odsłaniała białą koszulę z szerokiemi, bufiastemi rękawami; bramowana zarzutka, tak zwana

10