Strona:Zbigniew Kamiński - Król puszty węgierskiej.pdf/5

Ta strona została uwierzytelniona.



SPADEK.

Cała okolica wiedziała o tem, że Walery Sądecki, właściciel Kalinówki, był dobrym człowiekiem. Nie było w sąsiedztwie towarzystwa opieki nad małoletnimi, do któregoby go nie zapraszano; nie było sądu polubownego, zęby się do niego nie udawano. Pan Walery odmawiać nie umiał, pochlebiała mu też zapewne ta powszechna ufność w jego rozum i prawość, słodząca inne przykrości. A przykrości nie brakło. Przy licznych zajęciach obywatelskich pan Walery zbyt mało miał czasu na doglądanie gospodarstwa własnego. Stąd też ani inwentarz żywy, ani rola nie dawały takich dochodów, jakie przynosićby mogły przy należytem staraniu.
— Każdy powinien czuć się obowiązanym do poświęcenia części swego czasu i swoich zasobów dla ogólnego dobra — mówiła mu jego małżonka. — Dlaczegóż ty pracujesz za wszystkich?
— To prawda, ale cóż zrobić, jeżeli jeden nie umie, drugi nie może, trzeciemu nie ufają, czwarty jest za leniwy.
Sądecki, człowiek rozumny, przyznawał żonie słuszność, ale nałóg stał się drugą naturą. Nie umiał odmówić, gdy go ktoś prosił o radę w powikłanych interesach; nie dospał, nie dojadł, a pracował, żeby kochanemu sąsiadowi dogodzić.

3