Strona:Ziemia Polska w piesni 234.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.


II.

U stropu gwiazd, pod niebem, na śnieżnej miękkiej hali
Dwie postaci leżące w uścisku beznamiętnym,
Dwoje z olbrzymów rodu, w jakiemś zatrwaniu smętnem —
Jak gdyby czarem dziwnym w wieczności objęci — spali.

On, rycernej postaci, w zbroi ze srebrnej stali —
Ona, w muślinu szacie, ząbkiem owita mlecznym —
Olbrzymi, cisi, święci, w tem zakochaniu wiecznem,
Zastygli w cud, na drodze do świętych wrót Walhali.

Widomy księżyc wzniósł się nad śnieżne ich wezgłowie,
Oświecił twarz dziewicy, bladą, na wieczność wierną,
I olśnił śpiącą obok niej postać rycerną...

O cudzie! Zbudzenie ich w jednem zamknięte słowie...
To słowo! — królewska para ta do życia wskrześnie...
Szeptane — gdzie — nie baczę: na jawie-li, czy we śnie?

Władysław Orkan.


NA KOZIEŃCU W NOCY.

Ośnieżonych Tatr rzeźba kamienna spiętrzona,
Zamglonych lekko wirchów lodowate runy,
Niby skłębiony szereg owiec białoruny,
Sterczą białych wzgórz czyste, nieskalane łona...

W pierś kamienną Tatr biją od wieków pioruny,
Rycerz Giewont od wieków, rażony w pierś kona...
Białą twarz mu przysłania mgieł nocnych opona,
Jak z białego muślinu przejrzyste całuny...