Strona:Ziemia Polska w piesni 259.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ogromna lampa, świateł miliony.
Kiedy noc zniknie, wszystkie świece gasną,
Zato ogromne, a jedno je zmienia,
Jedno, ogromne, i bardzo z niem jasno.
Dziwne, nabożne usłyszysz tam pienia:
Po rozpadlinach, szczytach i załomach,
Jak wieczne chóry, wieczny wicher śpiewa,
Jak na organach, gra obłok na gromach,
Niebieską wodą pokrapia ulewa,
A ja, okryty wieczną tajemnicą,
Ubrany w habit, z tą, ot, księgą duszą
Siedzę nad ciemną moją kropielnicą,
Gram z piorunami, śpiewam sobie z burzą,
Widzę świat z góry i śmieję się z cicha,
Gdy mówią: patrzcie na skalnego mnicha —
Bo ja zakonnic jestem kapelanem.

Seweryn Goszczyński.


Z KASPROWSKIEGO WIERCHU.

Bronzowo-złotym liściem błyszczą się skorusze
Głęboko w zagęstnionej Wierchcichej dolinie;
Wkoło gładkich uboczy olbrzymie pustynie,
Okryte przez pożółkło-złotej trawy plusze.

Wiatr. Huczą zamgławione nad wierchami głusze,
Słońce ma blask ołowiu — — wtem z południa płynie
Biały, podarty obłok — rozwiał w chmur głębinie
Olśniewających blasków pełne pióropusze.

W śnieżno-modro-ognistych barw fosfor się mieni,
Pali się na powietrzu i jak szmat płomieni
Wznosi się i zawisa wśród otchłani mglistej.