Strona:Ziemia Polska w piesni 283.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Na dwóch polarnych gwiazdach On położył dłonie,
Księżyc z słońcem osnuły Jego boskie szaty,
Piorun był Jego słowem, a błyskawic kwiaty
Ognistym wieńcem jeszcze obwiodły Mu skronie.

Ja stałam nad morzami, a mamut zdziczały,
Olbrzymią nogą deptał me odwieczne skały;
Aż nadciągnęła burza, wylały potoki,
Ziemia się wstrzęsła, morze uciekło z łożyska,
Grzmiał świat potęgą wichrów, rwały sie opoki,
I na ruiny nowe spadały zwaliska —
W tem Bóg rozpędził chmury, i otóż dzień świeci!«
Tu góra zmilkła — kołem — niezmierzone skały
W obłoki swój wierzchołek dźwigają wspaniały,
A u stóp ich pagórki igrają jak dzieci —
Gwiazdy obwiodły rzędem ramiona olbrzyma,
I z wysokości w przepaść sięgają oczyma —
Wiatr zasnął — koziodrzewy czernią się wysoko,
A u spodu zieleni wielkie Morskie Oko;
Ono pysznie roztacza zwierciadlane fale
I nadbrzeża odbija w źrenicy krysztale.
Tuż nad niem szarym słupem ponure mgły dyszą;
W nich się dwoją opoki i gwiazdy kołyszą,
Rzekłbyś, że to jest siatka morskiego widzenia.

I głuche, nieruchome jezioro i góry,
Jak gdyby Bóg się przejrzał w zwierciedle natury,
Bóg nieruchomy — tylko wśród niebios sklepienia,
Coraz to nowe gwiazdy ciekawe migocą,
Na barkach skał odpoczną, doliny pozłocą,
I pędzą dalej, gnane siłą przeznaczenia.
Na uboczy, na wzgórzu, w owych skał pobliżu
Błyszczy napis, a nad nim Zbawiciel na krzyżu;
Tam się nagle poety wstrzymała powieka,