Odchodzę... Wielka przeminęła chwila...
Samotne limby szumią mi po drodze...
Z mgieł się porannych czarny krzyż wychyla...
A ja ku równiom nizinnym odchodzę...
Lecz w duszy mojej na wieki zostanie
Ta noc, przeżyta w mrokach, smutku, trwodze...
Zajrzałem w groźne tajemnic otchłanie
I znów ku równiom nizinnym odchodzę...
NA GUBAŁÓWCE.
Jak tu błogo — jak wszędy
Mile gwarzą ptaszęta!
Zda się tobie, u grzędy
Gdzieś rodzinnej dzień święta.
Szumi niwa kłosista,
Po czaharach wiatr śwista,
Z jasnych niebios do czysta
Chmur tęsknica precz wzięta.
Rankiem, w brzaskach świtania
Zda się rajska skrzy róża,
Więc też tuman się słania
Jak wilk chyłkiem przez wzgórza;
A gdy wreszcie dzień strzeli,
To się coraz weselej,