Strona:Ziemia Polska w piesni 313.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
HEŁMOWA GÓRA.
(WSPOMNIENIE Z OJCOWA).

Szliśmy leśną ścieżyną. Pod górę się darła,
Wiodąc wyżej a wyżej człowieczego karła,
Aby z góry mógł spojrzeć w twarz matki-przyrody
I poznać, jaki przy niej mały jest, jak młody...

Zachód był cichy, jasny. Przez liściaste ramy
Wpadały blaski słońca, złocistemi plamy
Barwiąc mchy i paprocie, kamienie drożyny,
Ciemne pnie starych świerków i krzewy leszczyny.

Bór, co górę opasał zielonemi szarfy,
Szumiał — a wszystkie drzewa były jako harfy,
Dawały głos, gdy wiater poruszył ich struny,
I muzyka szła. groźna, dzika, jak pioruny,
Jak łoskot głazów, w przepaść lecących z urwiska,
Gdzie je niezłomna wola praw przyrody ciska, —
A potem cicha, smętna, jak ligawki echo,
Jak pieśń tęskna, zrodzona pod wieśniaczą strzechą, —
Aż się obydwa tony złączyły w harmonię,
I las grał wielką, świętą potęgi symfonię
I nieskończonym hymnem uderzał w błękity...

Wiatr przechadzał się, chyląc dumne świerków szczyty.

Szliśmy cisi, wsłuchani w tajemnicze szumy.
W sercach nam echem grały zapomniane dumy
I rozpierały łona. Wygasłe wspomnienia,
Nadzieja, która wiecznie życie opromienia,
Żal, że próżno tęsknimy za pomyślną wieścią,
Rozpacz, że los jest dla nas jedynie boleścią,