Strona:Ziemia Polska w piesni 438.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

W starem korycie, o rodzinna rzeko,
Niechaj spokojnie twoje nurty cieką,
Niech na twych błoniach tak pełnych tęsknoty,
Bóg litościwy da urodzaj złoty;
Wtedy twe fale pokraja na pręgi,
Niosące zboże, ładowne komięgi,
A flis krakowski, twój przyjaciel stary,
Kupi ci suknię za gdańskie talary.

Antoni Czajkowski.


DO WISŁY.

Wisło! kwieciem i perły ozdobna dziewico,
Siostro myśli i uczuć, matko! piastunnico!
Lubię szumy twej fali — gdy rankiem majowym
Ciepłem tchnieniem owiana, słodkim szmerem brzmiąca,
Srebrną piersią swawolisz z twoim brzegiem płowym.
To twa fala tak smętna, tak cicho ciekąca,
Poi duszę — dla ciebie, niby w szczodrej dani,
Cudne kwiaty Mazowsza, złotobrzeżne zioła
Skłaniają promieniste, woniejące czoła.
Wisło! — kochanko morza! wielowładna pani!
Lubię ciebie, twe wody, choć czasem szalona,
Złamawszy martwych lodów jasne, szkliste pęta,
Zakipisz mętną falą, z rozprzęgłego łona
Wylewasz wód strumienie, niby pierś ściśnięta
Łzy tak długo tajone wylawszy z ukrycia,
W nowej życia kolebce szuka sobie życia.
Niedobra! — czyż nie lepiej krzepić różę zbladła,
Na którą skrawe słońce tysiąc ogni ciska,
Czyż nie lepiej w głębinie własnego łożyska
Młodym licom Mazurek służyć za zwierciadło,