Strona:Ziemia Polska w piesni 439.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

I w ruchomym krysztale giętką łamać postać,
I nutą tęsknej fali westchnienie wydostać.

Lubię cię, kiedy głuchem, przeciągłem szemraniem,
Twe łono do cichego kołyszesz noclegu,
Kiedy słońce cię wita, gdy jasnem zaraniem
Wartkie szybują łodzie, i mieszkaniec brzegu
Nuci dumkę żałosną: bo ta pierś wieśniacza,
Jak twe wody niewinna, dzika i prostacza,
Oddycha jasnem niebem, i z żywej przyrody
Czerpie życia twardego dziewicze zarody.

Lubięć w ciszy wieczora, gdy blaskiem purpury
Zapadłe igra słońce, mżą dokoła cienie,
Po niebieskiej przestrzeni szare gonią chmury,
I tęskliwe, ponure zalega milczenie;
I niby oderwane z niebieskiego szczytu,
Zeszły gwiazdy — spadł księżyc — i w ruchomej fali
Srebrnem trzęsie obliczem, operla, krysztali
Farbą niebios odbity ocean błękitu.

I cicho — pusto — niemo — ja nad twoim brzegiem
Marzę uczuć tysiącem i długim szeregiem
Dziwacze plączę myśli — fale słabo dyszą,
Ciało znika, myśl krąży, marzenia kołyszą,
Mżą gwiazdy, księżyc świeci, w okół głucho — ciemno,
I dwa nieba — dwa światy, pode mną — nade mną.

Seweryn Filleborn.


RZEKI WPADAJĄCE DO WISŁY.

Nazajutrz w świtu różowej godzinie
Wisława w srebrny uderzyła dzwonek,