Strona:Ziemia Polska w piesni 474.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Podziwia ruch umysłów nakształt Wisły fali,
Podziwia dzieła mędrców, co tu napisali!
I stolicę, co taka bogata, szczęśliwa,
Ze swojem skromnem miastem znowu porównywa.
Więc pyta sam siebie, nachmurzywszy czoło:
Czemu u nas tak tęskno? u nich tak wesoło?
Czemu oni weselem zająć nas nie mogą?
Czemu w naszej tęsknocie dla serca tak błogo?

Baw się, wesołe miasto, bez końca, bez miary!
Ja nie po to przyszedłem, by dzielić twe gwary.
Kocham twój lud, co pilno krząta się i śpieszy,
Zazdroszczę dziennej sławie twej piśmiennej rzeszy,
Chciałbym widzieć na całym litewskim przestworze
Gmachy takie wspaniałe, dziewice tak hoże.
Ale ja tu przyszedłem z celami inszemi:
Idę szukać dziejowych pamiątek mej ziemi,
A w twych murach cóż spotkam z dawniejszych stuleci?
Stanisław Poniatowski! albo Zygmunt Trzeci!!
Jako dwa straszne widma, jako zmory we śnie,
Zbolałą pierś pielgrzyma zaległy boleśnie.
Jeden z krzyżem i mieczem z wysokiej kolumny
Swemi dzieły bezładu uśmiecha się dumny,
I zdaje się powiadać: Narodzie, narodzie!
Ja ten miecz wyostrzyłem, który cię przebodzie;
A ten krzyż wyciosany ręką Jezuity...
Na nim za moje grzechy zostaniesz przybity.

Drugi... — zamilczmy o nim — to ślad jego ręki
Ten przepych w murach zamku, te strojne Łazienki,
Te cudne malowania — i ta ustaw karta,
Naprzód sponiewierana a potem rozdarta,
Wiara wyrwana z serca, znieważone prawa, —
Oto wszystkie pomniki króla Stanisława.