Syrakuzanki na uroczystości Adonisa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Syrakuzanki na uroczystości Adonisa |
Pochodzenie | Obraz literatury powszechnej |
Redaktor | Piotr Chmielowski, Edward Grabowski |
Wydawca | Teodor Paprocki i S-ka |
Data wyd. | 1895 |
Druk | Drukarnia Związkowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Zygmunt Węclewski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
C) Syrakuzanki na uroczystości Adonisa.
Dwie Syrakuzanki Praksynoa i Gorgo, których mężowie mieszkają w Aleksandryi, umówiły się pójść razem do zamku Ptolemeuszów, na uroczystość Adonisa. Gorgo przybywa do Praksynoi a usiadłszy na podanem jej przez sługę krześle, mówi:
Ledwie, że dyszę! Z biedą uszłam cała Słowa te pobudzają Praksynoę do skarg na kochanego mężulka, który w gruncie rzeczy wszystkiemu winien:
Ten mój uparciuch — loch mi, nie mieszkanie Gorgo przerywa jednak przyjaciółce, mówiąc:
Nie mówże, kochanie, A Praksynoa, niby przestraszona, omamić chce chłopca opowiada:
Tak, prawda święta! coś rozumie dziecię. — lecz nie przestaje skarg swoich wywodzić:
Ten tatuś niedawno Gorgo nie daje się wyprzedzić przyjaciółce w satyrycznym opisie swego małżonka:
I mój nie lepszy, ten pochłońca złota Wzywa następnie towarzyszkę niedoli małżeńskiej do pójścia na zamek królewski, gdzie królowa świetne podobno zrobiła przygotowania do wspaniałego obchodu uroczystości Adonisa. Praksynoa przystaje, a ubierając się, łaje służącą:
Eunojo! odnieś przędzę, a broń Boże Kiedy nareszcie Praksynoa włożyła suknię odświętną, w której prześlicznie jej do twarzy, płaszcz i kapelusz, obie przyjaciółki, zostawiając w domu beczącego chłopca i poleciwszy słudze pobawić się z nim i zamknąć furtkę podwórzową, wychodzą na ulicę i przez tłumy narodu snujące się i zdążające także na zamek, przeciskają się z biedą na miejsce widowiska przy samem łożu Adonisa. Tam podziwiają wspaniałość przygotowań, odgryzają się jakiemuś natrętnemu sąsiadowi i milkną wtedy dopiero, gdy kapłanka zaczyna śpiewać hymn na cześć ukochanego Afrodyty. Po skończeniu hymnu radeby wprawdzie dłużej pozostać w zamku, ale jedna z nich przypomina sobie, że mąż zrzęda nic jeszcze do tej pory nie jadł i że należy pośpiesznie wracać do domu. (Z. Węclewski).
|