[79]
Szedł bednarczyk borem, lasem,
Wstąpił do gospody,
Toporeczek miał za pasem,
A był taki młody.
Gospodarz go w dom powitał,
Gosposia witała,
[80] [81]
Został bednarz, miał wygody,
Warsztat stał w komorze,
Nibyć dłubie, niby robi
A skończyć nie może.
Ciągle dłubie, ciągle struże
Do drzwi stoi bokiem,
A z podełba jakoś mruże
Na dziewczynę okiem.
Poszedł ojciec do piwnicy,
Po sądkach kołata,
Matka pierze u krynicy,
Córa do warsztata.
Zajrzy stary do komory,
Jak to tam te zamki,
Bednarz wdzięczy się do córy,
Jak gołąb do samki.
I do ucha jej coś grucha,
Ręką objął w poły,
Ona słucha i też grucha,
Tak gruchają społy.
Krzyknie stary: „Hej, hej matka,
Patrz co się tu dzieje;
On jej grucha coś do ucha,
A ona się śmieje.“
„Cicho stary, toć do pary
Zawsze trzeba dwoje,
[82]
A że umie i rozumie,
Znać to dziecko moje.
Oj bednarzu, oj figlarzu
Znam ja twoje zamki,
Znam wiek młody, czas urody
Starość zamkła klamki,“
I zwiesiła głowę siwą,
Zbeczeli się starzy,
Widzą parę urodziwą,
Wiek młody się marzy.
Młodzi stoją, znać się boją,
Zwarli ręce w klamki,
Do nóg taty padli maty,
Ścisnęli jak w zamki.
Oj bednarzu, przy ołtarzu
Widzę cię, ślubujesz;
Od granicy do stolicy
Czyliż powędrujesz?
I. Danielowski.