Szkarłatna Róża Raju Boskiego/Rozdział VIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jerzy Bandrowski
Tytuł Szkarłatna Róża Raju Boskiego
Podtytuł Świątobliwy ks. Wojciech Męciński
Wydawca Księgarnia Św. Wojciecha
Data wyd. 1937
Druk Drukarnia Św. Wojciecha
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rozdział VIII
CHRZEST

Przybyłych na Goa jezuitów przyjął przeor, przewodniczący tamtejszej misji. A gdy wypoczęli i przyszli do sił, zawiózł ich do Salsetty[1], gdzie oczekiwało ich wielu katechumenów. Tam, ku czci Św. Franciszka Ksawerego, Męciński chrzcił Hindusów, nadając im imiona polskie. Sam w jednym z listów wspomina o tym następującymi słowy: „Ochrzciłem ich i z wielką moją pociechą dałem im imiona świętych patronów polskich“.
Zdanie to jest dla nas niezmiernie ładne.
Były i są próby zrobienia z Męcińskiego zakonnika i misjonarza, że tak powiemy, kosmopolitycznego w pewnym sensie. I oczywiście, jako działacz światowy, on do pewnego stopnia był kosmopolitą, z czego jednak bynajmniej nie wynika, aby wyrzekł się swej ojczyzny i zapomniał swej narodowości. Nic dziwnego, że przetopiwszy swe srebra rodzinne na świecznik zawiesił go u grobu św. Franciszka Ksawerego w Goy, ponieważ był nie tylko wielbicielem jego i uczniem, ale także wstępował w jego ślady.Był to hołd ze strony misjonarza należny „apostołowi Indyj“; postępku tego jednak nie można tłumaczyć jako symbolicznego całopalenia uczuć narodowych na rzecz kosmopolityzmu, choćby mieszczącego się w braterstwie chrześcijańskim. Nadając Hindusom i muzułmanom hinduskim imiona Kazimierzy, Stanisławów i Wojciechów, Męciński tym samym zaznaczał, iż co się tyczy siły chrześcijańskiego promieniowania oraz stanowiska swej ojczyzny w świecie chrześcijańskim, uważa ją za równą innym chrześcijańskim narodom i państwom. Zważywszy, że w owych czasach nie grała roli narodowość, lecz raczej przynależność państwowa, musimy zaznaczyć i podkreślić, że owo nadawanie imion świętych patronów polskich, wbrew twierdzeniom o kosmopolityzmie, świadczy raczej o jego wielkiej, narodowej wrażliwości. W dziele apostolskim w Indiach, nadawaniem imion polskich Męciński pragnął zadokumentować tak udział Polski w pracach wszechświatowego nawrócenia, jak i swą narodowość. Nie będziemy wymieniali miast, w których Męciński krótszy lub dłuższy czas przebywał na kontynencie indyjskim. Tak samo jego biografowie jak i biografowie św. Franciszka Ksawerego pod tym względem ograniczają się przeważnie do wiadomości o jego pracy w kolegiach jezuickich i o kazaniach, jakie tu i ówdzie miewał. O św. Franciszku Ksawerym z konieczności będziemy musieli parę słów powiedzieć. Tu jednak poprzestaniemy na tym, iż ta niedokładność, co więcej skąpość wiadomości o pracy apostolskiej w Indiach, pochodzi z dwóch przyczyn:
Przede wszystkim obaj, to znaczy św. Franciszek Ksawery i Męciński, nie byli zupełnie wrażliwi na egzotyczne tło i otoczenie. Święty Franciszek traktował Hindusów jak swoich braci, nie wchodząc zupełnie w odrębną ich psychologię. Był to w najszlachetniejszym znaczeniu słowa łowca dusz i poza duszami nic go nie obchodziło. Nie wzruszały go najpiękniejsze widoki ani różnobarwność ludzka, natomiast gdy na jakimś cmentarzu portugalskim spostrzegł wielki kamienny krzyż, zadrżał z rozkoszy.
To samo można powiedzieć o misjonarzach. Ich wyprawy do Indyj miały charakter duchowych wypraw krzyżowych. Nie zależało im na niczym, jak tylko na zagarnięciu jednym zamachem, powiedzielibyśmy, szarżą duchową, jak największej liczby dusz pogańskich. Pomińmy liczbę królów, królowych i książąt, których na wiarę chrześcijańską nawrócili, pomińmy też liczbę pagod, świątyń i posągów, które zburzyli, oraz sekt przez nich zniszczonych. Jednakże prawdą jest, że mimo najgorliwszych usiłowań i mimo wielkiego zapału nie sprawili wiele i w gruncie rzeczy nic nie wiedzieli o tajemniczym i anarchistycznym życiu Indyj pod panowaniem Arabów i Wielkiego Mogoła, który był Turkiem.
Męciński chodził w Indiach śladami św. Franciszka Ksawerego i robił te same co on błędy. „Apostoł Indyj“ nie rozumiał, że Hindusi otrzymali objawienie tak samo jak i my, a tylko Bóg Jedyny w pryzmacie ich filozofii rozszczepił się na pięć milionów bogów i bogiń. Obaj nasi apostołowie mylili się, uważając Hindusów za pogan, i postępowali źle, lekceważąc braminów i uważając ich za oszustów lub kapłanów szatana. Pochodziło to stąd, że nie orientowali się w sektach i początkowo nie znali języka bieżnego, nie mówiąc już o czterech językach świętych. Żar wiary Franciszka Ksawerego był więcej przekonywający od jego wymowy.
Męciński wstępował w ślady św. Franciszka i bawił w tych samych miastach, w których tamten pracował.
Prawdę mówiąc, ówcześni misjonarze Indyj wcale nie znali. W swym świętym zapale, nie wrażliwi nawet na budownictwo, lekceważąc zupełnie kulturę indyjską, o duszy indyjskiej nie mieli najmniejszego wyobrażenia. Jest to fakt niezaprzeczony. Jest to nie tylko fakt niezaprzeczony, ale stwierdzony przez historię. Jak pod tym względem było z Męcińskim, tego nie wiemy, bo za przykładem św. Franciszka pisze głównie o swych stanach psychicznych, a nie o Indiach. Może Polak wrażliwszy był na tę kulturę niż Bask. Gdybyśmy jednak o stosunku misjonarzy do Indyj mieli sądzić z tego, jakim był ten stosunek u św. Franciszka Ksawerego, nie moglibyśmy się dziwić, że wyniki ich działalności były więcej niż nikłe.O narodzie, który miał „Wedy“ i trzy języki święte, św. Franciszek Ksawery napisał, że ma „kilka ksiąg“, jakich — nie wymieniał. O Mahabharacie, Ramajanie, o Wedach i Rigwedach nie wiedział. Do teatru oczywiście nie chodził, więc nie znał ani hinduskiego dramatu ani hinduskiej muzyki. Nie znał też hinduskiej poezji lirycznej. Pisząc o Hindusach wspomina wciąż bramaizm, który jednak miesza z braminizmem. To jest zupełnie co innego. Bramaizm jest religią, której bogiem jest Brama, istota bez początku i końca, właściwie, jako pojęcie, nasz Bóg. Braminizm zaś — to kasta, wyższa, arystokratyczna klasa ludności, coś z kapłana a coś z arystokraty, podobnie jak w narodzie żydowskim lewici. To wielkie nieporozumienie określimy najlepiej słowami św.Franciszka.
Święty Franciszek Ksawery spotkał się w Indiach z braminami i wspomnienie o tym spotkaniu pozostawił w zapiskach. Pewnego dnia, kiedy przechodził koło jakiegoś klasztoru, bramańscy mnisi zaprosili go na konferencję, która odbywała się w pięknym ogrodzie klasztornym. Ponieważ konferencja ta jest charakterystyczna, opowiemy ją słowami samego świętego:
„Stary, który miał przeszło osiemdziesiąt lat, zażądał, abym mu naprzód wyłożył, co nakazuje Bóg chrześcijan. Jednakże, przeniknąwszy podstęp, oświadczyłem, że nie będę mówił, zanim on pierwszy się nie wypowie. Wobec tego musiał na światło dzienne wynieść całą swą ignorancję. „Bogowie nasi — mówił — żądają od nas dwóch rzeczy, abyśmy mogli dostać się tam, gdzie oni się znajdują: przede wszystkim nie zabijać krów, lecz ubóstwiać je jako takie, powtóre dawać braminom w świątyniach jałmużnę." — To usłyszawszy i zasmucony, iż potęga złych duchów sięga u nich tak daleko, że na znak pogardy dla Boga każą się uwielbiać, powstałem i kazawszy im siedzieć, wielkim głosem odmówiłem w ich języku „Wierzę w Boga" i „Dziesięcioro Przykazań", po każdym przykazaniu zatrzymując się nieco, aby je objaśnić; następnie w ich języku na- pomniałem ich.
Kiedy skończyłem kazać, powstali, okazując mi wiele uczucia. Istotnie — mówili — Bóg chrześcijan jest Bogiem prawdziwym, skoro te przykazania tak są zgodne z rozumem naturalnym. Zapytali mnie, czy dusza wraz z ciałem umiera jak dusza zwierzęcia? Bóg natchnął mnie tak, iż odpowiedź moja i do- wody, jakie przytoczyłem, były zrozumiałe i jasne dla ich zdolności umysłowych. Zrozumieli nieśmiertelność duszy i okazali, że sprawia im to wielkie zadowolenie. Kiedy się przemawia do tych ubogich inteligencyj, trzeba się wystrzegać subtelnej argumentacji naszych uczonych scholastycznych. Następnie zapytali mnie: „Dokąd idzie dusza człowieka po śmierci? — A potem: „Kiedy człowiek śpi i kiedy mu się śni, że jest w gronie swych przyjaciół (jak to bywa często ze mną, moi przyjaciele), czy dusza istotnie oddala się i opuszcza ciało? Prosili mnie też, abym im powiedział, czy Bóg jest czarny czy biały. Im się zdaje naprawdę, że Bóg powinien wybrać jeden z tych dwóch kolorów skóry ludzkiej; co się tyczy ich samych, to twierdzą, że On jest czarny, ponieważ w ich kraju wszyscy ludzie są czarni. Stąd też i wszystkie posągi ich bogów są czarne. Oprócz tego oni je bardzo często smarują oliwą, skutkiem tego posągi te wydzielają obrzydliwy odór i są tak brzydkie, że aż strasznie na nie patrzeć. Odpowiedziałem w sposób, który ich zadowolił, a wreszcie zakończyłem: skoro poznaliście prawdę, zostańcie chrześcijanami. Odpowiedzieli mi, jak odpowiedziałoby wielu z nas: „I cóżby powiedziano, gdybyśmy się do tego stopnia odmienili? Należy też zrozumieć, że zmieniwszy wiarę, zostalibyśmy pozbawieni środków do życia“.
Z pewnością podobne sceny i podobne chwile przeżywał Męciński. Na ogół wśród tych „czarnych“ ludzi, opętanych przez demony, nie spotkało Męcińskiego nic złego. Ale ani św. Franciszek, ani on nie dowiedział się, że wtajemniczeni czyli jogowie w obliczu tłumów bezkarnie mogę znieważać święte posągi, albowiem cześć bóstw rozmaitych jest właściwa tylko niższym kastom, nie wykształconym, podczas gdy Indie prawdziwe i wykształcone wierzą tylko w Boga jedynego. Jest rzeczą bardzo ciekawą, że w ostatnich latach powstała sekta bramińska, która nie uznaje kast, ale przyjmuje naukę chrześcijańską.Jednym z założycieli tej sekty, a potem jej głową był ojciec znanego poety i laureata Nobla, Tagorego.
Nie od tych rzekomych barbarzyństw, ale ze strony chrześcijan spotkały Męcińskiego rzeczy złe, a mianowicie niewola i srogie prześladowanie.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jerzy Bandrowski.
  1. Wyspa naprzeciw Bombaju.