Wpół senne duchy owiewa Przeczuciem świtu,
W zmroki wiosenne przywdziewa Szatę z błękitu...
Ucisza gwary i szumy Skinieniem ręki...
Lirnikom szepcze ich dumy, Ptaszkom — piosenki...
Poezją w krwi młodej płynie Z cichym szelestem,
Spłonionej mówi dziewczynie: »Oto ja jestem«;
Na smutnem licu drży cieniem Spuszczonych powiek
I w pierś ci puka pragnieniem: »Zbudź się: tyś człowiek!« -
Wśród tłumu staje milcząca, Niby sierota,
I myśl uśpioną potrąca — Święta tęsknota.
Do ideałów ramiona Wyciąga, drżąca,
I w piersi chwyta, spragniona, Złote skry słońca.
Nad bladem czołem czcicieli Chwałą wybłyska...
Unosi z wieków topieli Ducha zjawiska...
Potężnem pragnień poczęciem Rodzi olbrzymy
I ust zdmuchuje dotknięciem Czczych rojeń dymy.
Kogo poślubi, ten szczyty Orłem przeleci,
Aż ujrzy ciche błękity — Przystań stuleci —
I już nie zazna pokoju Cichej godziny,
Aż się napije u zdroju Wiecznej głębiny.
W mędrcu rozbudza pragnienia Podniosłe, czyste,
I wraża w ludów sumienia Prawdy wieczyste.
Jest tchem idącej ludzkości W pracy i w znoju,
Uśmiechem nieskończoności, Sztandarem w boju;
I wschodzi w ducha głębinie, Cicha i złota,
Aż w blaskach wiedzy wypłynie — Gwiazda-tęsknota.
Drży, woła czynu płonąca, Ziemię popycha
Przez noc chaosu — do słońca, Walką oddycha.
Pierś jej — to wulkan, jej oczy - To zorza krwawa;
Przez śmierć do życia, grzmiąc, kroczy, Przez gwałt — do prawa.
Dłońmi własnemi rozrywa Pąki przyszłości
I na dzień biały dobywa Kwiaty ludzkości.
Wre, milcząc, i tajemnicze Roznieca żary,
A gdy odsłoni oblicze, Świat trzeszczy stary.
Jady krzywd zbiera i mierzy I pije, blada...
Aż gdy godzina uderzy, Piorunem spada.
Walczy i pragnie i płonie, Duchami miota
I chodzi w ogniów koronie — Burza-tęsknota.
W wygasłe wpatrzona światy, W gwiazdy strącone,
Na piersiach zeschłe ma kwiaty, Z dumań zasłonę.
Zliczyła wszystkie mogiły, Wszystkie ofiary...
Do walki brakło jej siły, Celu i wiary.
Co ziemskie, rzuciła ziemi; Dziś z sercem zgasłem,
Oczyma patrzy cichemi Za wiecznem hasłem.
Groby miłością oplata, Jak gniazdo puchem;
Na świecie, lecz nie ze świata, Cieniem jest, duchem...