[79]Tej, co w raju.
O! byłaś ty mi wszystkiem miła
Za czem się duch mój rwie z tęsknicą
Zieloną wyspą w morzu, Miła!
Źródłem, fontanną i świątnicą
Osnutą drzew owocnych cieniem.
Zdobną w ofiarnych kwiatów zwoje,
A wszystkie kwiaty były moje.
Ach! sen zbyt piękny, by trwał długo,
Zgasłaś mi gwiazdo bezpowrotnie;
Już przyszłość wartką mknąca strugą,
Rwie mnie, bym za nią spieszył lotnie
Lecz nad przeszłości falą smętną
Duch mój, bez ruchu tkwi rozpięty
Wpatrzony w toń zatoki mętną,
Zmartwiały, bólem zdjęty.
Zgasła mi jasna światłość żywa
I nigdy, nigdy, nigdy już!
(Słowo to uroczyście wzywa
Zalewną falę na brzeg mórz)
Nigdy już pień rozdarty gromem,
[80]
Młodości wiosną nie odkwitnie,
Ni orzeł ranny nad skał złomem
Do lotu się nie zerwie szczytnie.
Więc, gdy mi wszystkie dni pobladły,
Pytam w noc każdą mgieł rostoczy
Gdzie? i na jakim cichym brzegu?
Płoną dziś, twoje czarne oczy?
Gdzie? i na jakim świata krańcu?
Nad jakich sennych wód topielą?
Śnieżne się twoje stopy bielą,
Rozchwiane w eterycznym tańcu.
Przekleństwo! srogim wichrom morza
Co cię z mojego brzegu zwiały.
Miłość prowadzi na bezdroża,
Do zbrodni wiedzie, lub do chwały.
Mnie ach ku mglistej niosąc dali
Rzuciła w sennej mar krainie,
By słuchać szumu srebrnej fali
Co u stóp twoich szemrząc płynie.