Twórca religji Iranu Zaratustra i jego nauka/VII. Kult

<<< Dane tekstu >>>
Autor Paweł Hulka-Laskowski
Tytuł Twórca religji Iranu Zaratustra i jego nauka
Rozdział VII. Kult
Wydawca M. Arct
Data wyd. 1912
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VII. Kult.

Każdą religję możnaby scharakteryzować w dwóch słowach, jako wiarę w egzystencję istoty nieskończenie potężniejszej od człowieka. Wiara ta powstaje z poczucia słabości człowieczej i ma cele praktyczne: korzystania z potęgi boskiej w walce z nieprzyjaznemi siłami bytu. W tym celu nawiązuje człowiek stosunki z przedmiotem swoich wierzeń i stosunek ten wyraża się zawsze prawie w formie uległości słabego sługi względem wszechpotęgi wielkiego pana i władcy. Uległość swoją i wyznanie własnej bezsilności, oraz wiarę w potęgę i dobroć bóstwa wyraża człowiek pewnemi aktami tak często, jak tego wymagają przepisy religji, oraz potrzeby człowieka. Aktami temi są modlitwy proszalne i dziękczynne, popierane ofiarami dla bóstwa, składanemi z zachowaniem pewnych ceremonji czyli czynności, symbolicznie wyrażających to, co wypowiadają słowa modlitwy. Słowem, że, wyobrażając sobie stosunek swój do bóstwa według analogji stosunków ziemskich, człowiek służy jako sługa swojemu panu najwyższemu, i to służenie znajduje wyraz uzmysłowiony w kulcie religijnym. Ponieważ zaś w stosunkach ziemskich niekażdy człowiek potrafi służyć lub tylko zbliżyć się do wielkiego pana, więc i w religji analizuje człowiek ten stosunek i posługuje się pośrednikiem między bóstwem, sobą a kapłanem.
Jak każda religja, tak i Zaratustryzm posiada swój kult, a czuwają nad nim kapłani z urodzenia. Cześć najwyższą w tym kulcie odbiera ogień, nazywany okiem i synem Ahura Mazdy. Kult ognia nie został zaprowadzony dopiero przez Zaratustrę; istniał on niezawodnie już w czasach przedzaratustrowych w religji pierwotnej Persów, w mazdeizmie zaś otrzymał wzniosłą interpretację symboliczną. Nie był on przywiązany do świątyń. Kapłan perski, nazywany atrawanem, albo magiem, posiadał ołtarzyk przenośny, który można było ustawić tam, gdzie chciano odprawić nabożeństwo. W ogniu czcili Persowie żywioł najczystszy, który nie tylko sam był czysty, ale posiadał moc oczyszczającą. W dawnych świątyniach perskich, o których dają wyobrażenie pozostałe po nich ruiny, oraz świątynie dzisiejszych Parsów, istniały przestrzenie zamknięte i oddzielone od innych, aby do nich nie mogło wniknąć światło jakiekolwiek z zewnątrz, i tam na bloku kamiennym, tworzącym razem z naczyniem metalowem ołtarz-ognisko, płonął wiekuisty ogień, zasycany pięć razy dziennie w oznaczonych godzinach przez kapłana w rękawicach i z przepaską na ustach. Ta przepaska na ustach miała zapobiegać zanieczyszczeniu żywiołu świętego przez oddech człowieka; toż samo rękawice zabezpieczały ogień święty przed dotknięciem przypadkowem gołemi rękami. Dla poprawiania ognia posługiwał się kapłan obcęgami metalowemi i łyżką; zasycano go najczęściej drwami wonnemi. W tem najważniejszem miejscu świątyni nie odprawiano żadnych ceremonji, a wejście do niego było dozwolone tylko kapłanom. Odprawianie obrzędów i składanie ofiar odbywało się w innych częściach świątyni.
Równie wielką czcią otaczano napój święty Haoma. Był to sok, wyciskany z nieznanej dzisiaj rośliny, a picie tego soku zapewniało pijącym nieśmiertelność. Na cześć tego boskiego napoju układano i śpiewano hymny. W wyobrażeniu Persów był to napój bogów, którego godne spożywanie zapewniało wielorakie błogosławieństwa. Haoma darzył bogactwy doczesnemi, czynił serce nędzarza podobnem do królewskiego, obdarzał potomstwem, niszczył zło wszelakie i uzdrawiał chorych. Roślina, z której napój ten wyciskano, miała rosnąć na najwyższych szczytach Elbrusu i pochodzić miała z nieba, jako źródło szczęścia ludzkości. Jak bardzo czczono Haomę, widać z tego, że w czasach późniejszych otaczano czcią nawet narzędzia, służące do jej przyrządzania.
Przy ceremonjach religijnych posługiwano się gałązkami ofiarnemi, zwanemi baresman. Gałązki te obcinano z zachowaniem pewnych przepisów rytualnych, w określonym czasie, przy recytowaniu formułek modlitewnych i z twarzą, zwróconą ku wschodowi. Do świątyni dostarczano pęczków tych gałązek, jako ofiary pojednawczej za popełnione grzechy, w niesłychanych ilościach.
Oprócz właściwych pieśni ofiarnych odgrywały przy ceremonjach religji perskiej bardzo ważną rolę zaklęcia, modlitwy i wyznanie wiary. Zaklęcia kierowały się, o czem zbyteczna wspominać, przeciw złym duchom, przyczem wierni ponawiali wyznanie wiary swojej, wyrzekając się stanowczo jakiejkolwiek łączności ze złymi dewami. Za najpotężniejszą modlitwę uchodziła Ahuna Wairya: „Wola Pana jest zakonem sprawiedliwości, nagrodą nieba za czyny, wykonane na ziemi dla Ahura Mazdy; królestwo swoje da Ahura temu, kto wspiera ubogich.” Wzniosłe idee etyczne tej modlitwy, a raczej wyznania, rzucają się w oczy: sprawiedliwość, służenie Bogu i dzieła miłosierdzia są jej treścią. Tak samo charakterystyczne jest drugie Credo mazdeistów, Aszem Wohu: „Sprawiedliwość jest dobrem najwyższem; błogosławiony mąż, którego sprawiedliwość jest doskonała.”
Ofiarę pojmowano w zaratustryzmie, jako czynną pomoc ludzi, okazywaną duchom dobrym w ich walce bezustannej z duchami złymi. Składając ofiarę, okazywał wierny, że trwa w przymierzu z Ahura Mazdą i deklarował swoje wrogie usposobienie względem królestwa złośliwego i przewrotnego Ahrimana.
Na straży kultu stali kapłani. W Aweście kapłan mazdejski nazywa się atrawan; pierwotnie nazywał się magiem. Kapłani perscy byli bardzo zazdrośni o przywileje swoich rodów kapłańskich i surowo prześladowali niepowołanych, którzy ośmielili się dokonać jakiegoś obrzędu kapłańskiego. Każdy obrządek, wykonany przez laika, uważany był za grzech śmiertelny, a ten, co go się dopuścił, bywał karany śmiercią.
Rzecz prosta, że kapłani takiej religji, jak perska, która przedewszystkiem nakazywała czcić Ahura Mazdę pracą kulturalną i sama była bodźcem życiotwórczym, nie byli ascetami. Głoszone przez nich zasady nie sprzeciwiały się wcale posiadaniu przez nich dóbr doczesnych, a z pośrednich wzmianek o tekstach świętych można wnosić, że kapłani ci nie gardzili dostatkiem. Otrzymywali oni dary od wyznawców swojej religji, a liczne kary, nakładane na wiernych, jako pokuty za różne wykroczenia, płynęły do świątyń i stawały się, przynajmniej w części, własnością kapłanów. Awesta wymaga od nich życia pod każdym względem przykładnego. Dążeniem ich ma być osiągnięcie mądrości i doskonałości moralnej. W jednej z rozmów, prowadzonych przez Ahura Mazdę i Zaratustrę, czytamy: „Są tacy, czcigodny Zaratustro, którzy noszą przepaskę na ustach, ale lędźwi swoich nie opasują sprawiedliwością. Jeśli taki powiada, że jest atrawanem, łże — prawi Ahura Mazda. — Tylko tego nazwiesz kapłanem, czcigodny Zaratustro, kto, czuwając przez całą noc, łaknie świętej mądrości; tej mądrości, która pozbawia człowieka trwogi i darzy go radością nawet na Moście śmierci, i przez którą człowiek osiąga wspaniały i święty świat niebiański.”
Jak już wiemy, urząd kapłański był przywilejem dziedzicznym pewnych rodów, a kształcenie kapłana rozpoczynało się bardzo wcześnie, bo w siódmym roku życia. W czternastym roku życia, czyli po siedmiu latach nauki, składał młody kapłan pierwszy egzamin ze swoich wiadomości i, po odbyciu tej próby, mógł, jako Herbad, brać udział w obsługiwaniu ołtarza. Po zupełnem wyuczeniu się ksiąg Jasny i Wendidadu z Herbada, otrzymuje on godność Mobeda, który może się stać kapłanem samodzielnym i pełnić obowiązki, jako odmawiacz modlitw, Zot, albo obsługiwacz ognia, Raspi. Dawniej było więcej, niż dzisiaj, różnych stopni i urzędów kapłańskich. Arcykapłan, dawniej najwyższy po królu dygnitarz w państwie, nazywa się Zaratustrotema.
Obowiązki kapłańskie w religji perskiej nie kończyły się na służbie świątynnej; odprawiali oni także nabożeństwa domowe i dokonywali różnych obrzędów, np. pogrzebowych, poza świątynią. Ceremonje, odprawiane przez nich tak w świątyni, jak i w domach prywatnych, polegały na wyuczonych, czysto mechanicznych czynnościach i odmawianiu monotonnych wezwań i modłów. Ten mechaniczny rytualizm wywiera tem przykrzejsze wrażenie, że pozostaje w wielkiej sprzeczności ze wzniosłemi zasadami etycznemi Zaratustry i z duchem całej jego nauki.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Paweł Hulka-Laskowski.