Wstydliwa się zorza już kąpie w ruczaju, Hejnały śpiewają skowronki,
Wiatr brzozom rozplata warkocze po gaju I dzwoni pobudkę we dzwonki....
A tchnienie poranku rozbudza drzemiące Kwiatuszki wśród miękkiéj murawy —
Mgła senna po nocy przespanéj na łące — Leniwo się wlecze nad stawy.
∗ ∗ ∗
Świt spłonął.... tam w górze tak jakoś obłocznie, Że dusza wyrywa się okiem —
Za chwilę i słonko już wspinać się pocznie Nad ziemią po niebie wysokiém.
I ziemię-kochankę promienném spojrzeniem Namiętnéj miłości obleje —
A ona rozkoszném odpowie mu drżeniem I całą się krasą rozśmieje.
∗ ∗ ∗
Nie łatwo, choć słońcu, pokusom się bronić! Zatęskni i niebo porzuci —
I zacznie w objęcia kochanki się kłonić I do niéj stęsknione powróci....
Lecz gdybym ja kiedy skrzydłami lotnemi Mógł z słońcem się jego wspiąć drogą,
Gdy ono-by tęskne wracało ku ziemi — Czy miałbym ja wrócić do kogo?...