[100]XI.
R. XXXVIII. w. 39 — 41. R. XXXIX. w. 1 — 32.
Dasz-że ty lwicy łup, by miały padło
na karm jej głodne w jaskiniach szczenięta,
kędy się czają? — Kto gotuje jadło
krukowi, kiedy wołają pisklęta
jego do Boga, trzepocąc się z głodu
i prosząc żeru? — kto o nich pamięta?
Powiedz! izali wiesz ty czas porodu
kozic na skałach, albo dzień, gdy skore
łanie w żywocie czują drgnienie płodu?
Czyś ty rozliczył ich miesiące? porę
wydania młodych tyś naznaczył? Oto
kurczą się trzewia ich i łono gore,
a one z rykiem płód swój żywy miotą.
Cielęta rychło rzucą matek wymię
i pójdą paść się gdzieś na halę złotą
[101]
i nie powrócą... Powiedz, w czyje imię
wolność nadana jest osłu, co światem
chadza swobodny? Ja mu dałem w zimie
bór za domostwo a step wonny latem! —
w poje ucieka, gardzi zgrają miasta
i poganiacza wołaniem a batem! —
po górach szuka paszy, — gdzie wyrasta
trawa dla niego, wnet znajdzie! Czy może
— mów! — uzna w tobie nosorożec własta?
u żłobu twego stanie? po ugorze
na lejcu twoim pójdzie, by zagony
w skiby ci łamał? Zawrzesz go w oborze?
włożysz nań jarzmo? zaprzężesz do brony?
zaufasz wielkiej sile jego, w wierze,
iż ci siew wróci i zgromadzi plony?
Oto podobne pelikana pierze
piórom strusi owym, który jajca składa
w ziemi i idzie na pustyń bezbrzeże...
Czy ty zagrzejesz je w piasku? twa rada
chronić je będzie od przechodnia nogi,
by ich nie starła? od zwierza i gada? —
[102]
Struś dla swych dzieci twardy jest i srogi,
jakby nie jego były: zapomina,
że mogą zmarnieć, — nie zawraca z drogi...
Bóg mu rozumu nie dał (to przyczyna!),
lecz sam ma w pieczy za to dzieci ptaka,
aby, gdy przyjdzie nań wzlotu godzina,
bez troski skrzydła mógł rozpiąć, z rumaka
i z jeźdźca jego szydząc. Dasz ty siły
koniowi, aby nosił w bój wojaka?
napełnisz rżeniem gardła jego żyły?
spłoszysz go może, jako ćmę szarańczy?
Oto strach wszelki nozdrzom jego miły;
parska, kopytem bije ziemię, tańczy —
siłą się cieszy i radośnie bieży
w bój! Nie zna trwogi; choć miecz bije nań, czy
grot — nie ucieka! Śród błysków puklerzy,
gdy sajdak chrzęści i dzwonią oszczepy,
on rży i pała, okiem przestrzeń mierzy:
nie dba, choć kotłów miedne grzmią czerepy!
Owszem! gdy surmy huczące posłyszy,
mówi: wah! —, zdala wietrzy bój, jak ślepy
[103]
gna, gdzie hetmanów krzyk i szczęk berdyszy! —
Izali twoją mądrością jastrzębie
skrzydło porasta? Na twój znak z zaciszy
puszcz wzleci orzeł — i na turnie zrębie
gniazdo zbuduje? Na skałach przebywa
i nad przepastne jarów krąży głębie,
a zdala widzi jego przenikliwa
źrenica zdobycz! Jeśli co ubije,
wnet kracząc, dziatwę swą głodną przyzywa,
która krew liże i ze ścierwa tyje...
— I rzekł Pan: Komu miła z Bogiem zwada,
myślisz, że łacno pokoju zażyje?
Kto wyzwał Boga, niech mu odpowiada!