Z pogrzebu Mickiewicza na Wawelu 4go Lipca 1890 roku/Mowa Marszałka krajowego, Jana Tarnowskiego, przy wyniesieniu trumny i złożeniu jej na karawanie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Dzierżysław Tarnowski
Tytuł Mowa Marszałka krajowego, Jana Tarnowskiego, przy wyniesieniu trumny i złożeniu jej na karawanie
Pochodzenie Z pogrzebu Mickiewicza na Wawelu 4go Lipca 1890 roku
Redaktor Stanisław Tarnowski
Wydawca Przegląd Polski. Rok XXV. Kwartał I
Data wyd. 1890
Druk Drukarnia „Czasu”
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Mowa Marszałka krajowego, Jana Tarnowskiego,

przy wyniesieniu trumny

i złożeniu jej na karawanie.

Obowiązkiem jest ludzi, naród swój miłujących, chować wiernie pamięć jego przeszłości; obowiązkiem a zarazem potrzebą serca, czcić pamięć tych, co przodowali w myśli wspólnej narodu, snującej się przez ciąg jego dziejów i poświęceniem życia lub pracą swego ducha, nowego ojczyźnie przysporzyli blasku.
Ludy, którym Opatrzność szczęśliwą na tym świecie przeznaczyła dolę, zwykły obchodzić święta swoje narodowe z uroczystością i podniesieniem ducha, wśród powszechnej radości i wesela. Uczucie jakie wtedy przepełnia wszystkie serca, może niekiedy z tęsknotą zwracać się ku przeszłości, zawsze jednak przeważa w niem radość z życia i pełen otuchy spokój o przyszłe losy Ojczyzny.
U nas rzecz ma się inaczej. Niebrak chlubnych wspomnień z naszej przeszłości, a w naszych dziejach niebrak kart jaśniejących chwałą; ale ta przeszłość jest całym nasz skarbem, poza którym innej niemamy spuścizny. To też gdy przyjdzie nam święcić pamięć dni minionych, to w zgodnym, akordzie naszych myśli i uczuć „są wszystkie struny, prócz struny wesela”.
Tem silniej odezwać się musi nuta żałoby we wszystkich sercach dziś, kiedy po latach tułactwa wracają na naszą ziemię popioły nieśmiertelnego, a sercom polskim najdroższego wieszcza, – kiedy do tej ziemi złożyć mamy zwłoki wielkiego męża, poety, wygnańca, któremu niestety za życia nie było dane „powrócić cudem na Ojczyzny łono”.
W obecnej naszej doli, jedynym jasnym promieniem pociechy, jest myśl, te przynajmniej tu, na tej części polskiej ziemi, dzięki wspaniałomyślnemu Monarsze, wolno nam popiołom Adama Mickiewicza oddać cześć, jaka im się od całego narodu należy, i złożyć je tam, gdzie od wieków zwykł naród nasz chować królów swoich i bohaterów.
W grobach królewskich na Wawelu, obok trumny, w której spoczywają kości zwycięzcy z pod Chocimia i Wiednia, stanęły już w naszem stuleciu dwa nowe grobowce; Księcia Józefa i Kościuszki. I słuszna, że gdy królów nie stało, szereg ich zamknęli dwaj najwierniejsi i najgodniejsi przedstawiciele ostatniej epoki, ci, co w dniach pogromu i najcięższych nieszczęść, ratowali dobrą sławę narodu.
Obok bohaterskich wodzów, którzy powierzony im honor Polaków Bogu tylko oddać chcieli, ma dzisiaj spocząć równy im miłością Ojczyzny i wielkością serca a siłą uczucia i potęgą umysłu górujący nad wszystkimi, ten, co „za miliony cierpiał, ” „a miłością swoją objął cały naród,” „wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia”.
Przyjmując imieniem kraju drogie te szczątki, winienem przedewszystkiem dać wyraz, zgodności naszych uczuć, stwierdzić, że cały naród pragnął gorąco, by zwłoki Mickiewicza wróciły na naszą ziemię, a wszystkie polskie serca miejsce spoczynku jednomyślnie mu przeznaczyły. Nie łatwo jest przedstawić wiernie rodzaj uczucia, jakiem dla ś. p. Adama jesteśmy wszyscy przejęci; cześć innych narodów dla, największych nawet poetów, nie daje tu jeszcze właściwej miary.
Na wzajemny stosunek społeczeństwo, do narodowego wieszcza, składa się zarówno geniusz poety, jak uczucia i dola narodu, Geniusz Mickiewicza, jego wielki umysł, jego duch wieszczy, spotkały się z wyjątkowem położeniem nieszczęśliwego swego narodu i wydały ten wyjątkowy stosunek.
Oprócz czci i uwielbienia, winni mu jesteśmy wdzięczność za pociechę w niedoli, za to, że wyraził uczucia całego polskiego społeczeństwa, że w jego pieśniach odbija się dusza i życie narodu.
Własna jego boleść znajduje oddźwięk w naszych sercach, a dusza jego utęskniona skarży się słowami, które są balsamem na nasze cierpienia.
Wygnaniec, rzucony w dalekie strony, – obcy wśród świata, samotny wśród ludzi, jako jedyny skarb i jedyną w niedoli pociechę ma te pieśni, zaczynające się słowem tęsknoty za utraconą Ojczyzną i wezwaniem do Panny świętej, co Jasnej broni Częstochowy.
Wdzięczność za chwilę rozkoszy, za łzy rozrzewnienia, za obraz Ojczyzny, który w tych czarujących pieśniach z sobą unosi, oto uczucie wygnańca, a zarazem ów węzeł tajemniczy między poetą a sercem narodu.
Ale słuch nasz byłby tępy, a twarde nasze serca, gdybyśmy w pieśniach Adama słyszeli tylko głos tego słowika, co uszedł z płonącego gmachu, żeby nam nucić piosenkę żałoby; jest, w jego pieśni, prócz żalu i tęsknoty, jeszcze głos inny – ton wysoki i potężny, co strzela brzmiącemi słowy do serca współbraci i własny ogień miłości Ojczyzny przelewa, w piersi narodu.
Z upadkiem niepodległości, kiedy już zdawało się, że wszelkie objawy życia narodowego ustały, budzi się przynajmniej w jednym kierunku nowe życie i zaczyna się epoka rozkwitu naszej literatury. W miejsce a politycznego, do którego na chwilę zbudziła naród nasz epopea napoleońska, zaczyna się jego życie duchowe, jakiemu równego nie było nawet w złotym wieku naszych dziejów.
To zadziwiające odrodzenie, dźwiga z upadku i zwątpienia ducha narodu, podnosi go we własnych oczach i w oczach świata i stawia wysoko w rzędzie narodów złączonych węzłem starej cywilizacyi.
Na czele naszych mistrzów słowa stoi Mickiewicz szczytu tej epoki; dlatego jest on chwalą narodu i jakakolwiek czeka nas przyszłość, pozostanie zawsze chlubą polskiego imienia.
Za wszystko, co naród nasz jemu zawdzięcza, miał on nawzajem jedno pragnienie:

„O gdybym kiedyś dożył tej pociechy,
Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy.“

Życzenie to nie spełnione za życia, zaprawdę spełnia się dzisiaj; te księgi rozeszły się daleko, a wniknęły tak głęboko w serce narodu, że stały się tą pieśnią gminną, co stoi na straży narodowego pamiątek kościoła i co wedle własnych jego słów, jest arką przymierza między dawnemi a nowszemi laty.
Niechże ten grobowiec, w którym spoczną popioły Adama Mickiewicza, będzie symbolem tego przymierza, a wielka spuścizna, jaką nam zostawił, spuścizna jego uczuć i myśli, niech na zawsze pozostanie naszym wspólnym skarbem i węzłem łączącym nasze serca w zgodnej miłości Ojczyzny.
Z hołdem pełnym rzewności, z czcią i głębokiem wzruszeniem pochylamy czoła, witając drogie te szczątki. Na Twoją trumnę, Wieszczu nasz, spływają błogosławieństwa tych milionów, których cierpienia wciąłeś do serca, a wszystkie Twoje tęsknoty i nadzieje Twoje, złożone w nieśmiertelnej pieśni, pozostają narodowi pociechą, wróżbą i jutrzenką przyszłości.
Pamięć Twoja nigdy wpóśród nas nie zaginie; cześć niech jej będzie na tej ziemi, dopóki stanie polskiego imienia.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Dzierżysław Tarnowski.